niedziela, 29 listopada 2015

Recenzja książki "19 razy Katherine" John Green





19 razy Katherine
Tytuł oryginalny: An Abundance of Katherines
Autor: John Green
Tłumaczenie: Magda Białoń- Chalecka
Wydawnictwo: Bukowy Las
Wydanie polskie: 2014
Liczba stron: 303 




"Książki to notoryczni Porzucani: gdy je odkładasz, mogą na ciebie czekać wiecznie, a gdy poświęcisz im uwagę, zawsze odwzajemniają twoją miłość."






  Colin Singleton to zdolny chłopak, który nie potrafi pozbyć się fetyszu do imion swoich, idealnych dziewczyn. 
Wszystko zmienia się, gdy Colin przeżywa swoje rozstanie z Katherine XIX, wyjeżdża ze swoim przyjacielem Hassan'em.
Ostatecznym punktem rozwiązującym jego problem było rozpoczęcie pracy nad "Teorematem o zasadzie przewidywalności Katherine". 
Czy uda mu się naprawić swoje uczucia?
Czy naprawdę jest geniuszem?
Czy odnajdzie swoje szczęście? 



"Ale temu uśmiechowi nie można było się oprzeć. Ten uśmiech mógłby wygrywać wojny i leczyć raka."


Po raz kolejny spotkałam się z książką, która wyszła spod pióra Johna Greena. Lecz tym razem nie jestem zachwycona jego dziełem. Trochę się zawiodłam. Ohh... Tym razem autor nie wykorzystał swojego potencjału w stu procentach. Ubolewam nad tym faktem, gdyż pisarz ma wiele do zaoferowania oraz posiada wiele do wykorzystania w zanadrzu. Żeby wykorzystał wszystkie swojej zalety, książka byłaby idealna.


"Lubił książki, ponieważ uwielbiał sam akt czytania, magię przemieniającą linie na papierze w słowa w jego głowie."


  Cieszyłam się sięgając po kolejną książkę jednego z moich ulubionych autorów, który prawie nigdy mnie nie zawiódł. 
  Zaczynając przygodę z tą lekturą, byłam zaskoczona co do treści tej książki, gdy przekonałam się do niej, zauważałam, że John Green zmienił sposób pisania. Po przeczytaniu książki uznałam, iż ona jest na trochę niższym poziomie niż jego pozostałe dzieła. Na przykład "Papierowe miasta" zachwyciły mnie oraz ścisnęły za serce. Może dlatego, że zmienił koncepcie pisania historii zawartych w książkach i to mi się średnio podoba, nie wiem... 
  Green odszedł od swojej klasycznej wizji oraz szkieletu każdej z historii opowiadanych w swoich dziełach. W tej historii nie posłużył się dużą ilością przyjaźni, miłości oraz śmierci, te wartości zamienił na rzecz problemu, który może dotyczyć każdego z nas. Problem nerdów, którzy nie mają przyjaciół oraz ciągle czują się porzuceni i odepchnięci od grona swoich znajomych oraz środowiska otaczającego ich. Takie działanie innych, nie daje o sobie zapomnieć. Brak miłości oraz szczęścia w codziennym życiu dla każdego nastolatka jest udręką, nieporównywalną z niczym innym na świecie. Myślę, że każdy przeżywał okres w swoim życiu, w którym czuł że nie pasuje do swojego środowiska oraz grona najlepszych znajomych. Ostatecznie przekonywujemy się, że nie warto dążyć do popularności. Najważniejsze jest szczęście, które może zapewnić nam nawet jeden przyjaciel, a prawdziwa miłość przyjdzie z czasem. 


"Można kochać kogoś tak bardzo, pomyślał, ale nigdy nikogo nie kocha się tak bardzo, jak bardzo się za nim tęskni."


  Bohaterowie w "19 razy Katherine" byli dosyć osobliwi. Każdy z nich posiadał cechy, które czyniły ich innymi oraz ciekawszymi. Autor stworzył postacie, które idealnie wkomponowały się w fabułę, która jest na pewno idealna dla umysłów ścisłych, którym nie jestem. Za to mogłam pochłaniać każde słowo, z uśmiechem na ustach. 
  Zabawny Hassan, który nie był za inteligenty, wraz z Lindsay nadawał charakteru tej powieści. Świetnie wpasowali się w świat Colina, który był dosyć nudny i przewidywalny, mimo ciągłego tworzenia anagramów. 


"Masz taką wartość, jak to, co jest dla ciebie ważne."


  Uważam, że tym razem uwielbiany przeze mnie autor nie popisał się swoim kunsztem pisarskim oraz wysmakowanym stylem. Autor nie porusza serca czytelników, nawet nie stara się tego zrobić. Książka nie wyraża głębszych emocji, które były jakże charakterystyczne dla wcześniejszych historii stworzonych przez Greena. 

  Autor pisząc tę powieść posłużył się lekkim oraz przyjemnym stylem, charakterystycznym dla wszystkich książek Pana Zielonego, ale tym razem brak emocji dał mi się we znaki. Sposób w jaki Green przekazywał czytelnikowi emocje, uczucia oraz myśli bohaterów było moją ulubioną częścią w dziełach Johna Greena, ale ostatecznie nie zrażam się do jego twórczości. Czekam na coś o wiele lepszego, przez co moje serce zabiłoby mocniej... Może kiedyś spróbuję z "Will Grayson, Will Grayson" słyszałam, iż jest to książka warta uwagi. 


"Jeśli człowiek zachowuje się jak kameleon przez całe życie, w końcu nic, co go dotyczy, nie jest już prawdziwe."



wtorek, 24 listopada 2015

*Przedpremierowo "Dom na Wschodniej" Sabina Jakubowska






Dom na Wschodniej
Autor: Sabina Jakubowska
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Relacja
Wydanie polskie: 2015
Liczba stron: 330





"Konstancja woli bajki od rzeczywistości i powtarza je w kółko."








Doro wraz z siostrą i mamą przeprowadzają się do małej, podkrakowskiej wsi. 
Dom na Wschodniej kryje tajemnice. Główny bohater stara się je odkryć.
Czy zdoła to zrobić?
Czy to zmieni coś w jego życiu?
Czy odnajdzie to, czego szukał? 



"[...] No bo kto powiedział, że miłość w szóstym roku życia jest gorsza, niż kiedy się jest dorosłym?"



  Fabuła skonstruowana przez Jakubowską jest niesamowita. Tajemnice wciąż krążą wokół bohaterów, a oni nie są niczego świadomi. Próbują dotrzeć do sedna sprawy, ale ciągle napotykają jakieś bariery, które nie zawsze mogą z łatwością pokonać.
  Autorka w tej powieści porusza wiele problemów, które możemy zauważyć w dzisiejszych czasach. Choć te wątki są tylko tłem właściwej akcji i tak z wielką siłą oddziaływają na czytelnika. Niektóre wspomnienia bohaterów są wręcz brutalne, a inne błahe i mało znaczące. Ale takie jest życie, nigdy nie wie się, co czeka na nas za rogiem i ta nieprzewidywalność jest piękna, tak jak ta książka, która zasługuje na jeszcze więcej nagród, oprócz Nagrody Głównej 2015, Promotorzy Debiutantów. 


"- Zawsze jest coś, Doro. Cały czas coś się dzieje. A jak przestanie, to znaczy, że nie żyjesz. [...]" 


 Losy bohaterów są bardzo ciekawe. W towarzystwie każdego z nich dzieje się coś szczególnego i przykuwającego uwagę. Coś niemożliwego, ale zarazem fascynującego. Tak skonstruowana fabuła zachęca do czytania i nie pozwala oderwać się od lektury. 
  Bohaterowie powieści, to postacie które można pokochać, znienawidzić lub po prostu nie lubić. Choć w tej książce znajdziemy więcej postaci, które pokochamy, ale również są takie, które irytują, ale nie przeszkadzają, gdyż każdy z nich idealnie ze sobą współgra. Każde słowo oraz czyn, który nie został wyjaśniony przez autorkę intryguje oraz przyciąga nas jak magnez do dalszego poznawania losów mieszkańców podkrakowskiej wsi. 
  Każdy z bohaterów występujących w tej powieści posiada swoje charakterystyczne cechy, które pozostają z nim do końca lektury. Pozostali oni wykreowani na postacie wyraziste, niebanalne oraz posiadające swój własny rozum i odmienne poglądy. Poznając ich losy, choć czasem brutalne, nie możemy przy nich się nudzić. Posiadają swój mały świat oraz starają się współgrać z innymi. Te postacie są idealne! Są ludzkie i co najważniejsze, rzeczywiste. Każdy z nas może znaleźć się na ich miejscu. Z ogromna łatwością możemy się z nimi utożsamić oraz zrozumieć ich życie i postępowanie. Uwielbiam takie książki, gdzie wszystko wydaje się być klarowne i czyste jak łza, ale to tylko pozory, które dodają tylko dreszczyku emocji. 


"- Codziennie znajdujemy się na zakręcie i codziennie wybieramy, a ta historia może się potoczyć w prawo, w lewo albo jeszcze inaczej. Może być dobrze, może być źle. Suma wyborów." 


  Myślę, że debiutancka powieść Sabiny Jakubowskiej dorównuje dziełom najpopularniejszych autorów. Niebanalna fabuła, wyjątkowi bohaterowie oraz pożerająca i intrygująca akcja, to wizytówka tej książki. Do tego można jeszcze dołączyć fakt, iż ta książka została napisana prostym, lekkim oraz przyjemnym w czytaniu językiem, który idealnie współgra z pozostałymi czynnikami dzieła. 
Nie potrafię nic więcej rzec, gdyż tę książkę mogłabym ciągle zachwalać. Przypadła mi do gustu, choć jestem wybredna przy wybieraniu książek do czytania napisanych przez polskich autorów. Ta pozycja utwierdziła mnie w fakcie, iż Polscy autorzy posiadają ogromny talent, ale nie zawsze wykorzystują go, w stu procentach. 
  Po skończonej lekturze, z niecierpliwością będę oczekiwała na kolejną książkę napisaną przez Sabinę Jakubowską, trzymam kciuki. 

"To, że ktoś traktował mnie jak zero, nie czyni ze mnie zera. A to, że ktoś chciał ciebie potraktować jak przedmiot, nie ma nic wspólnego z prawdą o tobie." 


Za egzemplarz recenzencki dziękuję Grupie Wydawniczej Relacja 

piątek, 20 listopada 2015

"Tequila z Cortazarem. Kochałem wielkich tego świata." Recenzja książki






Tequila z Cortazarem. Kochałem wielkich tego świata.
Wydawnictwo: Fabuła Fraza
Wydanie polskie: 2015
Liczba stron: 255




"Przecież dzieci się nie powinno bić. Dzieci się powinno kochać i okazywać im miłość." 








  Marek Keller Polski marszand sztuki, który posiada wiele przyjaciół wśród artystów i osób wpływowych. 
  Jako dziecko uczył się grać na fortepianie. W późniejszych latach zdał egzamin do zespołu "Mazowsze", gdzie ukazywał swoją duszę artystyczną. 
Po opuszczeniu przez Kellera Polski, na początku lat 70, za pośrednictwem Sergio Pitola poznał Juana Soriano, wybitnego rzeźbiarza. Soriano tworzył i zyskiwał zlecenia na monumentalne pomniki, a Keller zajmował się interesami, z czasem został uznany marszandem. 
  Keller jest darczyńcą, który przyczynił się do stworzenia kolekcji w Muzeum Fryderyka Chopina. Dzięki niemu, zbiór muzeum został wzbogacony m.in. o listy napisane przez Fryderyka Chopina. Wartość przedmiotów kupowanych przez Marka Kellera, w ostatnich latach, wynosi około czterech milionów złotych. 


"Dla mnie ten czas w Karolinie był potwierdzeniem, że z tego, co się lubi, można żyć, można się utrzymać." 


  Książka to wywiad Dariusza Wilczaka z Markiem Kellerem. Dwoje mężczyzn rozmawia o życiu, o trudnych wyborach, których musiał dokonać Keller oraz o tym, co tak naprawdę jest ważne w życiu. Oczywiście, najważniejszą wartością jest miłość, ale ona nigdy nie wybiera. To czy jesteśmy heteroseksualni, czy homoseksualni, to nie zależy od nas. Z tym się rodzi lub to środowisko nas kształtuje. Tak samo jest z sztuką. Każdy z nas ma inne wyobrażenie piękna. Każdy z nas inaczej je definiuje i ten fakt czyni nas ludźmi oraz uświadamia nas w  przekonaniu, że nie jesteśmy tacy sami. 
  We wspomnianym wywiadzie zostają poruszone nie tylko losy Marka Keller, ale również sprawa tolerancji. Wiele państw uważa związki homoseksualne jako normalne, lecz w Polsce tak nie jest. Większość Polaków traktuje takie związki jak coś chorego, ale przecież tak nie powinno być. Każdy człowiek ma prawo do wyboru, szczęścia oraz znalezienia swojej prawdziwej miłości i głębokiego uczucia. Temat orientacji seksualnej człowieka w Polsce wciąż jest bulwersujący, choć zauważalna jest coraz większa tolerancja. 
  Zagłębiając się w treść poznajemy prawdziwą rodzinę Kellera i jego prywatne życie. Prawdziwe motywy wyjazdu z Polski oraz tego, dlaczego pragnął pomóc Polakom w zdobywaniu pamiątek po Fryderyku Chopinie. Odkrywamy jego prawdziwe uczucia względem swoich partnerów, ale co najciekawsze, możemy również zapoznać się z korespondencją między Kellerem, a Andrzejewskim i oglądnąć kilkanaście ciekawych zdjęć z życia Kellera, które przyciągają uwagę. 


"Widzisz, ja w swojej torebce mam właściwie to samo, z jednym wyjątkiem, mam jeszcze książkę." 


  Książka została stworzona w bardzo ciekawy sposób. Jeszcze chyba nigdy nie czytałam podobnej książki. Oprócz losów Kellera możemy również poznać kilka faktów historycznych, które są tylko tłem. 
Koncepcja książki, właśnie jako wywiad, czy rozmowa, a nie jako typowa biografia, przypadła mi do gustu. Coś innego, dzięki czemu możemy poznać dosłownie wypowiedziane słowa osoby, o której jest ta pozycja, a fragmenty pochodzące z gazet dodają tylko autentyczności. 

  Czytając tę książkę ciężko jest doszukać się jakichś słabych punktów. Ja osobiści ich nie znalazłam. Może dlatego, iż książka już od pierwszych stron pochłonęła mnie i nie potrafiłam przestać czytać, aż do chwili, gdy skończyłam ostatnie zdanie. W trakcie czytania ciągle nurtowało mnie pytanie, co się wydarzyło się dalej, jak potoczyły się losy Kellera i jego przyjaciół.
  Książka posiada wiele interesujących wątków i nasuwa wiele pytań, które z czasem znajdują wyjaśnienie. Historia Kellera uświadamia nam, jak wyglądało życie kilkadziesiąt lat wstecz. Dzięki tej książce możemy również spojrzeć na sprawę tolerancji oraz problemów w rodzinie z innej strony. Ta pozycja nie tylko zapoznaje nas z losami Kellera, ale także uczy nas wielu wartości potrzebnych w życiu. Uświadamia nam wiele istotnych spraw oraz zapoznaje nas z niektórymi ważnymi faktami z życia Juana Soriano, czy innego znanego artysty lub pisarza.

Uważam, że książka jest doskonała, nie tylko pod aspektem losów Kellera, ale również jako sposób przedstawienia jego historii. Książka jest lekka i przyjemna, sprzyja łatwemu czytaniu. Nie nuży, zachwyca! Zapoznając się z tą książką nie można się nudzić, gdyż z każdej strony spotka nas coś nowego, co przyciąga uwagę, tak jak okładka tej książki :)

  Życiowa postawa, miłość, przyjaźnie i historia, to coś na co zwrócić uwagę w tej bardzo wartościowej książce. Jeśli wahasz się czy przeczytać tę pozycję, zrób to! Niczego nie stracisz, wręcz przeciwnie, możesz dużo zyskać. Losy Kellera, same w sobie są intrygujące i ciekawe, więc nie zastanawiaj się dłużej, na pewno znajdziesz coś dla siebie.

  Czy ta książka jest skierowana dla jakiejś konkretnej grupy ludzi? Oczywiście, że nie! Do przeczytania tej pozycji zachęcam każdego, nawet osoby, które nie interesują się sztuką. Ta książka, z pewnością spodoba się osobom dorosłym jak i osobom młodym, ale wystarczająco dojrzałym, aby mogły pojąć pewne sprawy. 
  Zachęcam, abyście sami zapoznali się z tą książką i zdecydowali, czy wam się podoba. Myślę, że warto to zrobić.


"Niestety akurat my, Polacy, raczej sobie nawzajem szkodzimy. Z zawiści, zazdrości. Lepiej udupić drugiego Polaka niż mu pomóc, żeby mu było lepiej w życiu."*



*Wszystkie cytaty pochodzą z książki "Tequila z Cortazarem. Kochałem wielkich tego świata."

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Fabuła Fraza

sobota, 14 listopada 2015

Recenzja ksiażka "Black Ice" Becca Fitzpatrick




Black Ice
Tytuł oryginalny: Black Ice
Autor: Becca Fitzpatrick
Tłumaczenie: Mariusz Gądek
Wydawnictwo: Moondrive/Otwarte
Wydanie polskie: 2014
Liczba stron: 400



"- Przejechałam całą tę drogę po to, by cię odnaleźć - odparłam, a do oczu napłynęły mi łzy. - Tamte cztery dni to było dla mnie za mało. Chciałam pobyć z tobą właśnie tak jak teraz. Posiedzieć w restauracji w ciepłą, spokojną noc. Pospacerować po plaży i pogadać o jakichś głupotach."




  W wiadomościach mówią o zaginięciu dziewczyny. 
Rok później, w góry wyrusza Britt i jej najlepszą przyjaciółka, która jest siostrą jej byłego chłopaka. Britt nadal go kocha, ale skrzywdził ją, nie wie czy jest w stanie mu wybaczyć. 
W czasie podróży do domku Korbie, zaczyna padać śnieg i rozpętuje się burza śnieżna, która utrudnia dziewczynom dotarcie do domku. Decydują, aby poszukać miejsce gdzie mogą się schronić. Trafiają do domu, gdzie zastają dwójkę chłopaków, którzy niezbyt przyjemnie ich przyjmują. 
Co się wydarzy?
Czy dziewczyny są gotowe na wszystko? 
Co zrobi Britt, jest gotowa na nowe życie? 



"Niech cię piekło pochłonie!
- Wybacz kochanie, ale już w nim jesteśmy."



  Kolejna z książek napisana przez Beccę Fitzpatrick. Kolejna książka, jak mniemam, warta uwagi. Choć jeszcze nie czytałam sagi "Szeptem", dzięki zapoznaniu się z tą książką wiem, że warto przeczytać wspomnianą sagę i to jak najszybciej. 
  Tę książkę pragnęłam przeczytać od bardzo dawna i ostatnio udało mi się ją dorwać. Nareszcie! :D Gdy na żywo zobaczyłam okładkę tej książki, zamurowało mnie. Jest przepiękna i hipnotyzująca. Chłopak z okładki przypomina wampira, co przyciąga wzrok na dłużej i nie sposób oderwać oczu od tej okładki, na dłuższy czas. Oglądając książkę w internecie ma się inne wrażenie niż, gdy trzyma się ją w swoich rękach. Postać przedstawiona na okładce wydaje się realistyczna oraz bardziej tajemnicza niż na początku. Polacy wygrali, gdyż chyba tylko u nas jest ta przepiękna okładka.


"Mówią, że kiedy umierasz, całe życie przebiega ci przed oczami. Nikt nie mówi jednak o tym, że kiedy patrzysz, jak umiera osoba, którą kiedyś kochałeś, doświadczenie to jest podwójnie bolesne, ponieważ przeżywasz na nowo dwa życia, które niegdyś podążały tą samą drogą."


  Autorka w swoim dziele wciąga nas w intrygi, tajemnice oraz przestępstwa, które nie zostają rozwiązane. Wszystkie wydarzenia dzieją się na naszych oczach. Wszystkiego dowiadujemy się w swoim czasie, ale był jakiś powód, aby tak zrobić. Autorka zrobiła dobrą pracę tworząc właśnie, w taki sposób fabułę. Ciągle zachęca nas do poznawania dalszych losów bohaterów i nie pozwala nam rozstać się z nimi wcześniej, niż po dokończeniu książki.

Wraz z poznaniem nowego faktu, zagłębiamy się w tajemnicę, która zostaje wyjaśniona w późniejszym czasie, co skłania nas do kontynuowania swojej lektury. Bo gdy oderwiemy się od niej, zaczyna nas nurtować, co się tak naprawdę wydarzyło. Jesteśmy głodni kolejnych faktów, które zaważają nad losami bohaterów. 
  Zaczynając tę książkę dostajemy pewną dawkę wiadomości, które może nas dezorientują lub przytłaczają, ale wychodzimy od jednego, spójnego punktu. Kolejno, akcja przenosi się w inny czas oraz miejsce, wątki rozgałęziają się, a połączenie ich zajmuje nam dużo czasu, ostatecznie udaje nam się to dopiero pod koniec całej historii. 
  Gdy akcja brnie dalej wraz z główną bohaterką rozwiązujemy zagadki i odkrywamy grozę całego zdarzenia. Możemy poczuć się jakbyśmy wraz z Britt przeżywali całą historię lub towarzyszyli jej w niektórych miejscach, istotnych dla całej historii.


"Każdy musi mieć jakieś sekrety - oznajmił. - Dzięki nim jesteśmy podatni na ciosy."


    W "Black Ice" możemy odkryć różne emocje. Od miłości, po uczucia towarzyszące osobie będącej blisko śmierci. Autorka w umiejętny sposób ukazuje nam uczucia towarzyszące ludziom, którzy znajdują się w pułapce oraz starają się przeżyć i wrócić do normalnego życia. 

  Z wielką gracją Becca Fitzpatrick połączyła dwie perspektywy tej samej sytuacji. Poznajemy myśli Britt oraz jej czyny, w ciekawy oraz wytłumaczalny sposób, który nie ukrywa nic przed nami. Nie chciałabym podawać przykładów takich sytuacji, gdyż to będzie spojler, a nie chciałabym tego zrobić osobom, które jeszcze nie czytały tej pozycji. 
   Emocje iskrzące pomiędzy bohaterami, oddziałają na nas z dużą siłą. Szkoda tylko, że autorka nie starała się pogłębić ich, w jeszcze większy sposób, który wprowadziłby nas na nowych poziom psychologii oraz analizy bohatera. Choć wyjście z trudnej sytuacji, które znaleźli bohaterowie, moim zdaniem, nie było zadowalające, a zakończenie mimo iż piękne, to za proste. Pragnęłam czegoś głębszego, pozwalającego na zostawienie nas z jakimś małym problemem, który byłby banalny w rozwiązaniu. Uważam, że koniec tej historii był za łatwy, ckliwy oraz przewidywalny. 


"Jezus kazał przebaczać bliźnim, ale w niektórych przypadkach dopuszczalne są chyba odstępstwa od tego przykazania."



  Spod pióra autorki wyszedł majstersztyk. Idealny thriller romantyczny, który zachwyci nie tylko nastolatki, ale także osoby dorosłe, które starają się znaleźć coś więcej niż tylko banalny wątek romantyczny. Przy czytaniu tej pozycji ciągle towarzyszy nam dreszczyk, nie tylko pochodzący z klimatu książki, ale także z ciągłej świadomości nadchodzącej śmierci oraz chwil grozy, które mogą być końcem wszystkiego. 
  Krajobraz stworzony przez autorkę będący tłem wydarzeń, jest cudowny. Góry, śnieg oraz ciągły mróz szczypiący w nosy ludzi pragnących, przebrnąć przez śnieżne zaspy. To, to co uwielbiam, zwłaszcza w takie dni, które są teraz. Dni, które uświadamiają nam, że już za jakiś czas biała szata przykryje czarną ziemię i wszystko uśnie, na czas zimna oraz mrozów.
  Książka poruszy was oraz rozgrzeje nasze serca w mroźne dni. Ogromnie zachęcam was do zapoznania się z tą lekturą. Jest niesamowita! Nie mogę wyjść z podziwu dla umiejętności pisarskich Beccy Fitzpatrick. Mimo małych niedociągnięć "Black Ice" jest idealne, w swojej jakże prostej formie oraz zachwyca wraz z przewróceniem kolejnej stron. Ohh nie wiem co mam powiedzieć więcej... Przekonajcie się sami i zdecydujcie co sądzicie o tej książce. 


"Po mroku nastaje światło."



wtorek, 10 listopada 2015

Recenzja książki "Płatki na wietrze" Virginia C. Andrews




Płatki na wietrze
Cykl: Rodzina Dollangangerów tom 2
Tytuł oryginalny: 
Petals on the Wind 
Autor: 
Virginia Cleo Andrews 
Tłumaczenie: 
Elżbieta Podolska 
Wydawnictwo: Świat Książki
Wydanie polskie: 
2012
Liczba stron: 
428



"Straciła wszystko, co było treścią jej życia. Nie oczekiwała już niczego: ani szczęścia, ani miłości. Słaba, apatyczna, niemalże gotowa na śmierć i taka samotna, przerażająco samotna."







Kolejna książka, dzięki której poznajemy dalsze losy Cathy, Chrisa i Carrie. 
Dzieci trafiają do doktora, który otacza ich opieką. 
Dorastają oraz układają sobie życie na nowo.  
Starają się zapomnieć o trudach ich życia oraz o strasznym dzieciństwie, które ciągle daje o sobie znać. 
Z każdą chwilą dzieci, chcą ułożyć sobie życie na nowo. 
Czy się im uda? 
Czy wybaczą swojej rodzinie? 



 "Wspomnienia? Czym były wspomnienia? Jedynie narzędziem tortur, niczym innym!"


   Kolejna część o rodzinie Dollangangerów jest tak samo intrygująca jak poprzednia. Mimo, iż fabuła jest ciekawa i to nawet bardzo, czego nie spodziewałam się po tej części. Uważałam, że ta część będzie o wiele słabsza od swojej poprzedniczki. Teraz muszę stwierdzić, iż tak nie jest. Choć ta książka posiada wiele niedociągnięć, jest niespójna i czasami niezrozumiała. Po dłuższym czytaniu można przyzwyczaić się do takiej wersji, ale ciągle nie będziemy w pełni usatysfakcjonowani tym, co się właśnie się wydarzyło. Autorka omija niektóre fakty i pozwala na odkrycie ich dopiero w dalszych losach bohaterów. Nie podobało mi się to, że akcja tej książki trwała tak szybko. Na początku powieści Cathy miała chyba 16 lat, a na koniec już 30. Za szybko minęło to wszystko. Za mało informacji na temat życia postaci "Płatków na wietrze"
   Mimo wielu minusów, ta pozycja wciąż zachwyca i czytamy ją z wypiekami na twarzy. Z każdą przeczytaną stroną chcemy dowiedzieć się czegoś więcej oraz odkryć co wydarzy się za chwilę. 


"Tak już jest, starość nie oszczędza nikogo i nikt przed nią nie ucieknie."


  W tym tomie poznajemy kilku nowych bohaterów, którzy mają swoje ciekawe, odrębne i interesujące cechy. Ich osobowości zachwycają lub irytują. 
Tak jak postać Cathy wraz z dorastaniem zmieniła się, tak jej charakter zmienił się i to na gorsze. W tym tomie zaczęła mnie strasznie irytować i jej zachowanie nie podobało mi się. W tej części była nierozważną, młodą kobietą, a w "Kwiatach na poddaszu", byłą młodą dziewczyną, która była odważna oraz walczyła o swoje i lepsze jutro, które nie będzie wiązało się z jej dzieciństwem oraz jej rodziną i domem w Foxworth Hall, gdzie na poddaszu znajdował się jej ogród z kwiatami, który dawał dzieciom nadzieję, w chwilach słabości. To właśnie Carrie pocieszała swoje rodzeństwo oraz wierzyła, że uda im się uciec oraz przeżyć wiele wspólnych chwil pełnych radości i miłości, z dala od tego przerażającego miejsca. 
    Christopher oraz Carrie to najsympatyczniejsi bohaterowie tego tomu. Jeśli można powiedzieć, że Chris jest sympatyczny. Chyba że wykorzystuję tę cechę na swój sposób, który czasem jest dosyć nieokreślony i niezrozumiały. W tej część nie jestem wstanie powiedzieć dużo o Chrisie, gdyż jego postać  pojawiała się zdecydowanie za rzadko. Brakowało mi jego postaci.
    Julian, moim zdaniem, to najbardziej wyrazista postać tej książki. Cechy które posiada, te dobre jak i te złe, są idealnym odwzorowaniem mojej wyobraźni na jego temat. Postać Juliana jest dosyć ciekawa oraz tajemnicza, świetnie dopełnia przedstawione losy trojga dzieci, które stanowią tutaj najważniejszą rolę. 


"Jeśli ludzi łączy szczere uczucie, to nic nie jest w stanie ich rozdzielić..."


  Akcja książki tak naprawdę zaczyna rozwijać się w połowie tego tomu, gdzie pierwsza połowa jest nużąca. Lecz ostatecznie jest warto przebrnąć przez pierwszą połowę, aby dotrzeć do drugiej, gdzie zostaje wynagrodzony nam nasz trud. Właśnie wtedy większość tajemnic rozwiązuje się. Poznajemy je i wiemy co przyczyniło się do powstania pewnych wydarzeń oraz faktów. Poznajemy ukryte motywy, które kierowały postępowaniem konkretnych osób. Odkrywamy wszystkie tajemnice, które nurtowały nas od początku tej książki. 

  Autorka pisząc tę książkę, po raz kolejny posłużyła się lekkim oraz dobrym do przyswojenia językiem, który zarówno nie nuży jak i nie jest trudny. Tak jak wspominałam w recenzji "Kwiatów na poddaszu" język jest prosty i pospolity. 
  Andrews w tym tomie kontynuowała swój niekonwencjonalny plan opisania losów "drezeńskich lalek". Ich życie wciąż jest burzliwe, jaki i pełne nagłych zdarzeń lub bezmyślnego postępowania Cathy, które w niektórych momentach potrafiło być irytujące, ale dzięki temu nie nudziliśmy się, a historie dzieci poznawaliśmy z wypiekami na twarzy. 


"Sekret szczęścia polega na przebaczaniu i zapominaniu."


  Po zakończeniu tej książki, nie czuję tak wielkiego zachwytu jak w przypadku pierwszej części. Czuję jakiś niedosyt. Czegoś mi brakuje... Muszę jak najszybciej sięgnąć po kolejny tom, gdyż nie sposób odwieźć mnie od tego planu. Stworzenie takiej fabuły, ciągle zachęca aby poznać dalsze losy rodziny Dollangangerów. Nie sposób o nich zapomnieć, choć nie wiem jak to możliwe. Cieszę się, że jest jeszcze kilka tomów oraz, że w tym roku została wydana kolejna książka Virginii C. Andrews pt. "Pamiętnik Christophera. Tajemnica Foxworth Hall". Książka od Prószyński i S-ka miała swoją premierę 3 listopada 2015. Muszę ją koniecznie zdobyć, to nic że jeszcze nie przeczytałam wszystkich tomów z serii "Rodzina Dollangangerów".


"Jestem ze stali pokrytej falbankami i koronkami."




   Z tego co udało mi się znaleźć w internecie wiem, że ta cześć została zekranizowana, podobnie jest z kolejnymi, które już są lub trwają jeszcze prace nad filmami. Już można znaleźć je na niektórych stronach z filmami online, oczywiście z polskimi napisami. Mam nadzieję, że filmy są tak dobre jak książki lub nawet lepsze :D 
Jeśli ktoś nie jest przekonany do książek to polecam zobaczyć pierwszą cześć filmów, czyli "Kwiaty na poddaszu".

piątek, 6 listopada 2015

Podsumowanie miesiąca- Październik


Już listopad.
Coraz krótsze dni.
Zaczyna się czas smutku i braku energii.
Czuję się wypłukana z emocji. 

Miałam ambitne plany na październik, a prawie nic się nie udało, mimo iż zaczęłam z nową serią "Wpatrzona w ekran", czuję że w tym miesiącu nie dałam z siebie wszystkiego. Może to przez to, iż w ciągu ostatnich dwóch tygodni miałam dosyć napięty grafik, ale teraz to się zmieni. Przynajmniej mam taką nadzieję. Trzymajcie za mnie kciuki. W najbliższym czasie postaram się napisać kilkanaście recenzji:)

Pozdrawiam :* a na jesienne smutki wykorzystajcie mój przepis na jesień :D  

 Przeczytałam:
  1. "Utrata"
  2. "Płatki na wietrze" Virginia C. Andrews (302 str.)
  3. "Jesień średniowiecza" Johan Huizing (279 str.)
  4. "Merowingowie i Karolingowie" Gustav Faber (216 str.)
  5. "Kazimierz Jagiellończyk i jego czasy" Maria Bogucka (246 str.) 
          +
            "Black Ice" Becca Fitzpatrick (100 str.)
 

 Ilość przeczytanych stron:
 1447 str

 Liczba stron na dzień:
 47 str. 

 Najlepsza przeczytana książka: 
 Ohh to trudny wybór. Nie jestem w stanie stwierdzić, która książka była najlepsza, ale chyba ostatecznie powiem, iż najlepszą, przeczytaną książką była "Utrata"

 Najgorsza przeczytana książka: 
 Jak zauważyliście mój czytelniczy miesiąc został zdominowany książkami o tematyce historycznej, ale nie powiem, że są złe mi się bardzo podobały, więc te miejsce pozostawiam puste.

 Książka z najładniejszą okładką:
  Moim zdaniem najpiękniejszą okładkę ma książka "Black Ice". Te hipnotyzujące oczy, zachwycają mnie za każdym razem, gdy spoglądam na okładkę książki.