Ogólnym założeniem "Recenzenckiego Klubu Dyskusyjnego" jest wspólna dyskusja blogerów na temat konkretnej książki, czy danych tematów. Projekt wyszedł z inicjatywy Natalii z bloga Książkowe "kocha, nie kocha." Dołączyłam do tego, bo uważam, że to świetny pomysł integrujący blogerów.
Miło spędziłyśmy czas w trakcie tej dyskusji. Codziennie miło wspominam te dwa dni dyskusji. Raz było naprawdę smutno, a raz rozpierała nas energii i byłyśmy wesołe, a wszystko toczyło się wokoło Greya. :D
W naszej dyskusji brały udział:
N-
Natalia "Książkowe kocha, nie kocha"
KW-
Klaudia (ja)
CZY
RECENZENT POWINIEN KRYTYKOWAĆ DZIEŁO AUTORA ?
KI: Moim
zdaniem oczywiście, że tak. Przecież czytelnicy naszych blogów oczekują, że
nasza recenzja będzie szczera i jeśli coś nam się nie spodobało to powinniśmy
jasno o tym napisać. Oczywiście chodzi tutaj o konstruktywną krytykę. Wiadomo,
że recenzent nie powinien napisać czegoś w stylu "ta książka jest
beznadziejna, bo nie lubię tego gatunku". Jeśli już coś krytykujemy to
zawsze trzeba to uzasadnić. Wielu recenzentów niestety boi się krytykować
książki ze względu, że dostaje je na przykład od wydawnictw. Obawiają się, że
jeśli napiszą coś złego i wydanej przez nich książce to wydawnictwo zerwie z
nimi współpracę. Dla mnie jednak jest to bezsensowne, bo przecież chyba każdy z
nas zakładał bloga po to aby móc dzielić się z innymi WŁASNYM zdaniem.
I:
Dokładnie tak, często też zdarza się, że dostajemy książki bezpośrednio od
autorów. I tu też zdarzają się sytuacje, że boimy się skrytykować, bo znamy go
przez internet lub osobiście, a jak skrytykujemy, to się obrazi. No ale autor
musi być nastawiony na dobre i złe opinie. Powinniśmy krytykować, z
uzasadnieniem oczywiście, bo sami też przecież oczekujemy szczerych recenzji od
innych blogerów.
N: Zgodzę
się z obiema dziewczynami. Nawiązując do Kamili - w blogosferze złapałam
ostatnio dziewczynę, dość popularną (o zgrozo!), która nie raz deklaruje przy
konkretnym gatunku książek, że cała seria albo wszystkie książki danego autora
są do kitu, ale i tak je czyta i krytykuje, po czym dziękuje wydawnictwu za
egzemplarz. W tej sytuacji nie rozumiem krytyki książek, których nawet nie
chciało się blogerce czytać, a jak już to zrobiła, to z wielką łaską i
zmieszała z błotem w recenzji.
Znam też
osobę, która boi się krytykować książki polskich autorów, bo przecież jak
przeczytają uwagi, to będzie im przykro. Ja w takich sytuacjach, o ile książkę
dostałam od autora, piszę z pytaniem, czy autor życzy sobie publikację
negatywnej albo też pośredniej recenzji. Jeśli dotyczy to wydawnictw, od czasu
do czasu pytam, czy nic się nie zmieniło i nie mają nic przeciwko publikacji
krytyki, ale dotąd nie miałam z tym problemu.
D: Myślę, że jak ktoś bierze się za pracę recenzenta, to powinien się liczyć z tym, że nieraz musi krytykować. Od tego w końcu jesteśmy, by dzielić się naszymi opiniami, ale trzeba pamiętać, żeby nie przekroczyć granic i krytykować konstruktywnie. Jeśli już wytykać błędy, to róbmy to z głową.
KW:
Myślę, że tak. Każdy powinien mieć swoje zdanie na temat danego autora czy jego
stylu pisania. Również nie możemy dyskryminować pisarza po jednej złej książce,
którą napisał. Zawsze musimy dać mu szansę. Nie rozumiem jak niektórzy boją się
krytykować jakąś książkę, bo wydawnictwo zerwie z nimi współpracę. Mogą
przecież nie brać, czy czytać książek, które nie są w ich stylu. Dzięki
całkowitemu wyrażaniu swojego zdania, myślę że każdy recenzent zyskuje w oczach
wydawnictwa. Dostaje także wielki plus od swoich czytelników, bo nie bał się
wyrazić tego co myśli. Zawsze wytrwale trwa przy swojej pierwszej myśli.
N:
Dodajmy jednak, że rzeczywiście niektóre wydawnictwa zrywają współpracę...
D: Myślę,
że wydawnictwa powinny być gotowe na, że nieraz opinia może być negatywna i
szanować zdanie recenzenta, bo jest szczery. A niektórzy, przecież są gotowi,
wychwalać pod niebiosa, byle tylko zdobyć książkę i ją potem gdzieś sprzedać.
KW:
Zgadzam się z Dominiką, ale także nie rozumiem jak niektóre wydawnictwo proszą
recenzenta o przesłanie im napisanej recenzji, aby mogli je poprawić, czy może
usunąć niektóre zdania z wytkniętymi wadami.
KI:
Natalia nawiązując do Twojej wypowiedzi - bardzo zdziwiłaś mnie swoim
przykładem. Nie wyobrażam sobie brania do recenzji książek, które kompletnie
nie wpisują się w moje gusta. Wiadomo - czasami sięgam po coś nowego, z czym
wcześniej nie miałam styczności, ale zawsze w takim wypadku staram się odnaleźć
plusy tej książki, które mogą dostrzec inni. Zazwyczaj jednak staram się
dobierać dla siebie powieści, które wiem, że przeczytam z chęcią.
I:
Odnośnie tego co Natalia pisała, przypomniała mi się sytuacja jak jedna
blogerka u siebie na blogu wychwalała jakiś tytuł, a na innym blogu pod opinią
tego samego tytułu skrytykowała go i wymieniła błędy. Poszperałam wtedy w sieci
i okazało się, że to nie była jednorazowa sytuacja. Przyznać muszę, że mnie to
zniesmaczyło i straciłam zaufanie do tej osoby, a ona czytelniczkę, bo nie
widziałam sensu czytania jej tekstów.
N:
Dodajmy jednak, że rzeczywiście niektóre wydawnictwa zrywają współpracę. Ja mam
do tego luźny stosunek i jak zerwą, to trudno, jakoś przeżyję. Od czasu do
czasu jednak pytam, czy w temacie gorącej premiery pasuje im szczera, krytyczna
recenzja.
Kamila, mnie
to nie tyle zdziwiło, co zdenerwowało. Nie pojmuję wyłudzania od wydawnictwa
książek, które mnie nie interesują i o których wiem, że mi się nie spodobają.
To jakbym sięgnęła po znielubioną twórczość Michalak po to, by skrytykować dla zabawy. Przecież hejt jest taki
zabawny i ciekawiej czyta się negatywne opinie, niż te, które polecają nam
dobre książki...
KW: Do
wypowiedzi Ireny Może miała za dużo egzemplarzy recenzenckich i w pierwszej
opinii, gdzie nie przeczytała książki napisała to co słyszała od innych, a po
przeczytaniu zmieniła zdanie...
N: Irena,
słyszałam o tej sytuacji. Nie rozumiem, dlaczego takie rzeczy w ogóle się
dzieją. Każdy tak fałszywy blog czy bloger z miejsca mnie do siebie zraża.
Klaudia,
taka sytuacja jest tym bardziej beznadziejna. Jak można recenzować
nieprzeczytaną książkę?
KW: Nie
mam pojęcia, co ta osoba sobie myślała, ale kto wie jak to mogło się stać, że
ma dwie różne opinie.
I:
Klaudia, ale jak opisała coś czego nie czytała? Tym bardziej absurdalne.
D: Osobiście wole nie napisać danej recenzji, przeprosić autora/wydawnictwo, że
nie jestem w stanie przeczytać
KI: I
tutaj wydaje mi się, że wychodzi sprawa bardzo istotna. Mianowicie w jakim celu
każdy z nas założył bloga. Wydaje mi się, że jeśli ktoś tworzy swoje miejsce w
sieci to powinien za główny cel wyznaczyć sobie pisanie tego co myśli -
wyrażanie siebie. Inaczej jest jednak kiedy ktoś myśli, że jak założy bloga
będzie miał darmowe książki. I wtedy jest skłonny do kłamstwa tylko po to by
właśnie takie egzemplarze recenzenckie otrzymać...
I: Kamila
ma racje, piszemy co myślimy, po to powstał blog. Nie mogłabym kłamać, bo
autor/wydawca chce pozytywną opinię. Nie pp to piszę.
N:
Kamila, święte słowa. Mamy pisać to, co czujemy i naprawdę sądzimy, a nie
podzielać zdanie dziesiątek innych osób, które napisały coś w sieci na dany
temat. I nie powinnyśmy się z nim kryć. Skoro otwarcie wychwalamy, to otwarcie
krytykujmy. W takich sytuacjach bardzo szanuję autorów, którzy na moje pytanie
o recenzję mniej lub bardziej krytyczną wyrażają zgodę, bo każda opinia jest
cenna.
KW: Może
ja prowadzę, krótko swojego bloga z porównaniu z wami, ale cieszę się z tego co
robię. I jak na razie nie mam zawiązanej żadnej współpracy. I jak na razie nie
zamierzam, może kiedyś to się zmieni, ale nie zacznę współpracy po to, aby
otrzymywać egzemplarze recenzenckie. Natalia, racja.
AUTOR
POWINIEN USZANOWAĆ NASZE ZDANIE, CZY UPOMNIEĆ NAS?
I: Moim
zdaniem powinien uszanować, tak jak wcześniej wspominałam musi być gotowy na
opinie zarówno pozytywne, jak i negatywne. Przecież nawet w gatunkach, które
lubimy znajdują się gorsze tytuły, no a my nie krytykujemy po złości tylko
zwracamy uwagę na to co można/trzeba poprawić.
N:
Oczywiście, że powinien uszanować. Zgadzam się z Ireną, że musi być gotowy na
oba rodzaje opinii i różne uwagi, bo nigdy wszystkich się nie zadowoli. Zdarza
się skrytykować mocniej, ale po to, by ostrzec innych czytelników, że książka
może nie być warta wydania kolejnych 40 zł, a autorowi pokazać wady i rzeczy,
które można by jeszcze poprawić.
Pamiętacie
może sytuację z autorem od Wydawnictwa Nasza Księgarnia, Konradem Lewandowskim
(o ile nic nie pomyliłam...)? Tu dopiero zachowanie pisarza budziło trwogę!
D:
Powinien uszanować. W końcu kiedy postanowił wydać swoje dzieło to powinien być
gotowy na to, że nie wszystkim się spodoba. Nigdy nie trafi w gust wszystkich,
dlatego każdy Autor lepiej, żeby był cierpliwy i opanowany, bo nieraz dyskusja
czy obrażanie recenzenta nie przyniesie mu nic dobrego.
KW:
Myślę, że autor także ma swój punkt widzenia. Nie powinniśmy krytykować w
sposób, który może urazić pisarza. Rozumiem, każdy z nas ma swoje odmienne
zdanie, ale gdy całkowicie krytykujemy autora, z pewnością musi nas upomnieć.
Nie powinien znosić obelg, jeśli do tego dojdzie. Powinien poruszyć temat, iż
nie życzy sobie takiego zdania o sobie. Z jednej strony krytyka to dobra rzecz,
ale nie powinniśmy jej nadużywać do tego stopnia, aż kogoś skrzywdzimy, czy
obrazimy. Także zgadzam się z Natalią i Ireną, autor powinien być gotowy na
krytykę, a recenzent powinien ostrzec innych przed kupnem danej pozycji, gdyż
jest nie warta swojej ceny. Zdanie osób zależy od punktu widzenia.
KI:
Autor, który decyduje się wydać książkę powinien liczyć się z tym, że nie
każdemu się ona spodoba. Każdy czytelnik
ma do tego prawo i jest to jak najbardziej normalne. Czym więc różnią się
recenzenci? Robimy to co każdy inny książkoholik - kochamy czytać i pożeramy
książki, różnica polega na tym, że nie boimy się wyrażać naszego zdania i
piszemy o tym co myślimy. Dlatego uważam, że autor nie powinien mieć do
recenzenta jakichkolwiek zastrzeżeń, bo każdy z nas ma inny gust i upodobania.
Jeśli zaś autor myśli, że wysyłając nam książkę do recenzji osobiście sprawi,
że otrzyma bardzo pozytywną opinię, w której będą same ochy i achy na temat
jego twórczości to w ogóle moim zdaniem nie powinien proponować takiej
"współpracy". Nigdy nie zgodzę się na to aby ktoś mnie ograniczał i
zabraniał mi pisać własne zdanie. Jeśli coś mi się nie podoba to właśnie tak
napiszę, a jeśli autor mnie skrytykuje to niestety straci mój szacunek. Każdy z
nas jest codziennie oceniany na ulicy, a jeśli ktoś decyduje się zostać osobą
publiczną to musi liczyć się z tym, że ta ocena będzie jeszcze częstsza.
N: Inna
sprawa - krytyka autora, a inna - krytyka jego twórczości. Nie wolno nam
krytykować człowieka, ale wolno jego to, co pisze. Od tego jesteśmy, po to
piszemy swoje opinie, by przekazać innym swoje wrażenia i znaleźć wady i
zalety.
D:
Zgadzam się.
N: Patrzę
na to z jeszcze innego punktu widzenia, bo sama pisałam i piszę. Przy każdej
publikacji wręcz czekam na krytykę, bo to ona sprawia, że coś zmienię i będę
pisała lepiej. Trzeba umieć filtrować ważne i konstruktywne uwagi od tych
wyssanych z palca. I choćby nie wiem co ktoś napisał o mojej twórczości, to
dopóki jest to uzasadnione, podziękuję i postaram zastosować się do uwag.
KW: Masz
rację co do oceniania. Każdy z nas ocenia osobę mijającą na ulicy, ale nie
znamy jej historii. To coś innego niż książka, to fikcyjna historia, którą
zawsze można poprawić, ale nigdy nie możemy poprawić kogoś, czy jego życia.
I: Ja
pamiętam sytuacje z p. Konradem, bo zaczęło się od opinii blogerki, którą
czytam często. To co się tam działo... szkoda słów w sumie. Autor pokazał się z
najgorszej strony, obraził Sylwię, zniechęcił do siebie innych czytelników i
jeszcze oskarżał, że nie przeczytała dokładnie, a w opinii wszystko było
uzasadnione. Nawet nie dał sobie nic przetłumaczyć i jeszcze sam rozdmuchiwał temat gdy reszta chciała już go zakończyć. To chyba najgorszy przykład jaki
mógł dać.
N:
Dokładnie o to chodzi. Więc duże TAK dla krytyki twórczości i trzy razy NIE dla
krytyki osoby, w tym przypadku autora.
Irena,
narobił dymu i patrz, jak jego książki się sprzedały!
KW:
Reklama, ale do tego jeszcze przejdziemy :)
I: Teraz
ma wyjść, albo już jest, drugi tom.
N:
Widziałam go na listach bestsellerów, o zgrozo.
KW: I
zapewne kolejny tom, który sprzeda się bardzo dobrze.
I: Nie
ważne jak gadają, byle gadali...
KI: Tak
szczerze wam powiem, że po tym całym incydencie straciłam szacunek do tego
autora i stwierdziłam, że nawet nie mam ochoty czytać jego książek - bo i po
co? skoro autor jest tak bezczelny i tyle złego sobą reprezentuje... Także tym
całym rozdmuchiwaniem sytuacji sprawił tylko, że stracił potencjalną
czytelniczkę - a pewnie jedyna nie byłam, która podjęła taką decyzję.
I:
Kamila, ja zrobiłam tak samo, a fantastykę kocham. Ale jak zobaczyłam jego
zachowanie, to odechciało mi się czytać jego książki.
KW: Po
takim zachowaniu, wszystkim odechce się czytać książek tego autora. Nie
rozumiem po co jeszcze była rozdmuchiwana ta sprawa. Chyba tylko dla reklamy...
AUTORZY ZNAJĄ SWOJA WARTOŚĆ, CZY PRZECENIAJĄ
SWÓJ WARSZTAT LITERACKI PRZEZ CO NARAŻAJĄ SIĘ NA KRYTYKĘ?
N: Nie zgodziłabym się do końca ani z jednym,
ani z drugim. Autor znający swoją wartość to zazwyczaj doskonały przykład
napuszonego pawia, który nie przyjmuje żadnych uwag, bo jest idealny. Warsztat
literacki to też nie zawsze przyczyna negatywnych opinii. Przykładowo trylogia
o Greyu - język był okropny, ale historia mnie wciągnęła i jak wielu
czytelników Książkowego wie, jestem fanką serii.
D: Niektórzy piszą bo uwielbiają, kochają, a
nie wiedzą, że idzie im to genialnie. Jednak częściej chyba można spotkać
Autorów, którzy piszą i myślą, że są w tym cudowni, że nikt nie jest lepszy, a
jak ktoś coś powiedzieć, chce poprawić, doradzić to automatycznie staje się
wrogiem. Zgadzam się z Natalią, trylogia jest napisana … prosto, ale fabuła
wciąga i chyba to najważniejsze.
KW: Większość
pisarzy zna swoją wartość, ale czy każdy? Czytało się wiele książek, gdzie
autor rzucił się na głęboką wodę. Miał dobrą koncepcję, ale nie potrafił
rozwinąć tematu, czy napisać idealne zakończenie, które podobałoby się każdemu.
Nie potrafił wyraziście wykreować bohaterów. No tak, przecież nie wszystkim
można dogodzić. Jednak zdarzają się osoby, którym podoba się dana pozycja za
to, iż jest inna, trochę pogmatwana (nie podoba mi się te słowo, ale nie
potrafiłam odnaleźć innego), dzieło gdzie możemy zgubić się w losach bohaterów.
Tutaj także zgodzę się z Natalią, autor znający swojej wartość to napuszony
paw. I tak zwykle bywa. Autor, który nie zna swojej wartości ciągle stara się
poprawić swój styl pisania.
KI: Myślę, że jeśli autor podejmuje się wydania
swojej powieści to w pewnym stopniu musi być pewny, że to co robi jest dobre i
może się spodobać innym. Oczywiście nie neguję tego i się z tym zgadzam.
Istnieje jednak pewna granica między pewnością siebie, a zarozumiałością. Ktoś
to zna swoją wartość dopuszcza do siebie krytykę, jednak nie załamie się pod
jej ciężarem. Jeśli taki autor usłyszy negatywne opinie na temat swojego dzieła
prawdopodobnie to sobie przemyśli i wyciągnie jakieś wnioski. Inaczej jest
natomiast jeśli ktoś jest zarozumiały... Wtedy nawet dobra konstruktywna
krytyka i życzliwe porady co może zrobić lepiej są przez niego odbierane jako
atak na jego twórczość i osobę.
I: Trudne pytanie, ale uważam jak Natalia.
Dobrze jest jak jest tak po środku, bo wtedy wie, że potrafi pisać, ale z
godnością przyjmuje konstruktywną krytykę i w przyszłości z niej korzysta. Ale
często jest też niestety tak jak pisze Dominika, ci co fajnie tworzą do
szuflady, a ci mniej utalentowani wydają, a szkoda...
CZY Z UZASADNIENIEM KRYTYKUJEMY AUTORÓW I ICH
TWÓRCZOŚĆ?
D: Warto
podkreślić kiedy krytykujemy co nam dokładnie nie odpowiada i co sprawiło, że
mamy taką opinię. Autorowi to może pomóc przy innych książkach, gdyż będzie
wiedział jakich błędów nie popełniać. Sama jako autorka lubię, gdy ktoś mi coś
wytknie, poprawi, a wtedy już nie popełniam tego błędu.
KW: Gdy
chcemy kogoś skrytykować, zawsze powinniśmy mieć do tego podstawy. Musimy
konkretnie napisać, co nam nie podoba się, gdy tego nie zrobimy, to po co
zaczynamy krytykować? Nieuzasadniona krytyka, to może być zmyślona krytyka lub
uraza do jakiegoś dzieła czy autora. Krytykę powinniśmy zacząć od przemyślenia,
przeanalizowania tematu, gdy mamy już konkretne zdanie, możemy z czystym
sumieniem zacząć krytykować.
KI: Hmmm, ja mogę wypowiedzieć się tylko za
siebie. Zawsze staram się uzasadnić swoją opinię - jeśli piszę, że książka mi
się nie spodobała to dodaję również dlaczego. Myślę jednak, że blogerów
książkowych jest tak wielu, że na pewno znajdą się również tacy, którzy hejtują
tylko dla przyjemności. Coś na zasadzie "Nie lubię tego autora bo nie i
kropka". Świata nie zmienimy - możemy jedynie pracować nad sobą, a blogi,
których autorzy nie potrafią poprzeć swojego zdania konkretnymi argumentami
najlepiej omijać szerokim łukiem.
I: No oczywiście, że tak. Jeśli coś mi się nie
podoba, to wymieniam i piszę co mi nie pasowało, czasem nawet podaje konkretne
przykłady na poszczególnych fragmentach, by czytelnicy bloga i autor wiedzieli
o co mi chodzi. Chodzi nam o szczerą, popartą argumentami opinię, a nie hejt,
bo mamy zły dzień lub nie lubimy autora.
N: Nawiązując do Kamili, znam blogerów, którzy
krytykują od tak, dla zasady, "bo hejt się lepiej sprzedaje". Osobiście
popieram konstruktywną krytykę, jak już wcześniej pisałam, z uzasadnieniem,
dlaczego nie podobali mi się bohaterowie, pomysł lub akcja.
CZY AUTORZY REAGUJĄ Z KLASĄ NA KRYTYKĘ ?
KI: Autor też człowiek i wydaje mi się, że po
prostu zależy to od jego charakteru czy tego jak został wychowany. Jedni będą
się obrażać, inni przyjmą krytykę z godnością. Tak samo dzieje się w naszym
codziennym życiu i nie mamy na to wpływu. Miejmy nadzieję, że takich zachowań
kiedy autor obraża recenzenta będzie coraz mniej, bo to, że ktoś wydał książkę
nie znaczy wcale, że jest lepszy i że może w tym wypadku pomiatać czytelnikami.
Zarówno ze strony recenzenta jak i autora musi być szacunek i wtedy wszystko
powinno być dobrze.
I: Oj z tym różnie bywa, spotykałam się z
sytuacjami gdzie autor, z którym utrzymuję kontakt potrafił się obrazić, bo
śmiałam skrytykować. Nagle urywał się kontakt i sympatia chwilowo mijała. Ale
jak pisze Kamila, autor to tylko człowiek i różnie reaguje. Może być mu
przykro, ale przyjąć krytykę ze spokojem, ale może też się obrazić.
N: Znowu zgodzę się z Kamilą, że dużo zależy od
charakteru. Również od wieku, bo inne zachowanie dopuszcza się u nastolatka, a
inne u osoby dorosłej. Podobnie ze stażem pisarskim. Debiutant takim
zachowaniem zraża czytelników i psuje sobie "karierę". I nawiązując
do tego, że wydanie książki nie równa się z byciem lepszym - zgadzam się! Dla
mnie pisarz jest rzemieślnikiem, artystą, który tworzy coś dla innych i tylko
po części dla samego siebie. Powinien być więcej otwarty na pochwałę i krytykę,
ale tylko dotąd, dopóki dotyczy ona jego twórczości, a nie jego osoby.
Krytykujmy morderców, terrorystów etc., bo to, co robią odzwierciedla to, co
mają w głowie. Nie ma co krytykować autora po tym, co pisze. Można jedynie
osądzać to, jak reaguje na negatywne opinie.
D: Nie zawsze. Osobiście nie spotkałam się z
tym, ale słyszałam nieraz, że niektórzy obrażają recenzentów i każą usunąć daną
recenzje. Trochę to nienormalne dla mnie, no bo wydajesz to krytyka i tak Cię
spotka. Nie ważne, czy napiszesz bestseller, czy kompletny gniot. Autor
powinien mieć szacunek do recenzentów, jak my mamy szacunek do ich pracy.
KW: Większość pisarzy reaguje z kulturą na
krytykę, toleruje nasze zdanie, ale jak już wspominałyście wczoraj o Panu
Konradzie, który powiedzmy nie pogodził się z krytyką. Nie powinien rozgłaszać
tego, co ktoś sądzi o jego książce, ale dzięki takiemu działaniu, dzieło tego
Pana zyskało wielką popularność. Każdy chciał się przekonać czy ta książka jest
naprawdę tak zła, czy może jest wręcz odwrotnie. Cenię sobie autorów, którzy z
cierpliwością przyjmują słowa krytyki oraz starają się poprawić to, co okazało
się wadą. Ta osoba wie, że jeszcze musi dużo pracować, aby dotrzeć do
doskonałości. Zgadzam się także z wami, autor też człowiek..
Tak Dominika, masz rację każdy powinien odnosić
się do siebie z szacunkiem. Nie ważne czy to autor, recenzent czy czytelnik.
D:
No co
to by było za ocenianie, gdyby każdy warczał na każdego tak blogsfera jest
pełna fałszywych recenzentek, a do tego pisarze również są różni.
KI: Hmmm, ale w sumie jakoś mnie to nie dziwi. Jak patrzę
na zachowanie ludzi z mojej szkoły czy osób na osiedlu to naprawdę czasami
przestaję wierzyć w ludzi. Wszędzie tylko fałsz i krzywdzenie siebie nawzajem.
Chyba tak już po prostu jest, więc skoro ktoś już jest takim człowiekiem to
logiczne, że jak wyda książkę to każdego kto zwróci mu kulturalnie uwagę będzie
mieszał z błotem. Dziwny jest ten świat...
D:
Hah zależy od osoby, ja przyjmuję krytykę, ale grono "osób" twierdzi,
że nie i szkaluje mnie gdzie leci. Tak samo jest na odwrót, recenzent zwraca
uwagę, a autor miesza z błotem.
I: Dokładnie, ale muszę przyznać, że im dużej
jestem blogosferze tym bardziej jestem zdumiona. Rozumiem, że krytyka boli, ale
gdy autor do recenzenta pisze, że ok rozumie i dziękuje za uwagi, a do innych
obraża go, to już jest coś nie tak.
KI: Czasami wydaje mi się, że jestem jakimś
wrażliwym ewenementem, bo naprawdę nienawidzę krzywdzenia innych osób i staram
się nigdy tego nie robić. Tylko w dzisiejszych czasach taka postawa niestety
się nie opłaca, ale trudno - przynajmniej żyję zgodnie ze swoim sumieniem...
D: Prawda Kamilo, mam dokładnie to samo, i
robię dokładnie to samo.
KI: I pewnie nie raz przez to dostałaś po dupie
;c (przepraszam za użycie tego słowa, ale no cóż... taka prawda)
I: Kamila, mam tak samo, chociaż niektórym
ciężko w to uwierzyć.
D: Oj prawda, przyjaciele okazali się
najgorszymi wrogami.
KI: Eh.. Dominika skąd ja to znam.
I: Właśnie...
KW: Ej no ale bez przesady, nikt nie powinien,
nikogo obrażać nawet za pośrednictwem internetu.
D: Nie powinien, ale robi to, bo może nie jest
to karalne tak bardzo jak by mogło być. A jak już kogoś złapią, to sprawa
ciągnie się latami.
I: Nie powinien, ale chyba nie każdy jest tego
świadomy.
KW: No ale na pewno kiedyś znajda tego kogoś,
teraz technologia może zdziałać wszystko. Ale także prawdą jest że potem sprawa
ciągnie się bardzo długo.
KI: Tylko, że to wychodzi tak samo jakby ktoś
na podwórku powiedział, że jesteśmy głupie bo czytamy książki... I co pójdzie
ktoś z tym do sądu? Z takimi ludźmi nie wygrasz, niestety ;(
D: Nie, jeśli myślisz, że jesteś o krok do
przodu, to nagle ten ktoś, znajduje się przed tobą i popycha cię tak mocno, że
upadasz.
KW: Tak i to jest najgorsze, bo jesteśmy
bezsilni.
D: True.
I: Smutna prawda.
KW: Niestety...
KI: Ale się smutno zrobiło... Ej ważne żeby
mieć wokół siebie szczere osoby i np. prowadzić takie świetne konwersacje jak
ta tutaj :)
D: Haha bo grunt to znaleźć grupę najlepszych
:D
KW: Kamila ma rację, powinniśmy cieszyć się
życiem i nie zwracać uwagi na innych.
CZY AUTORZY STARAJĄ SIĘ WYKORZYSTAĆ TO, IŻ SĄ
KRYTYKOWANI NA WIELU PORTALACH? TO DOBRA REKLAMA ?
I: Niektórzy tak (przykład p. Lewandowki, nawet
teraz robimy mu reklamę!) Nieważne jak mówią, byle mówili. Pojawiają się,
napędzają rozmowy, a my jesteśmy tacy, że z czystej ciekawości sięgniemy po
książkę, no chyba, że autor przegnie. Ale niektórzy starają się, by takich
opinii było jak najmniej w sieci.
N: Nie tylko p. Lewandowski, Irenko. Są tacy,
którzy bardziej nadmuchują wszelkie krytyczne recenzje, by pokazać, jaki to
świat jest niesprawiedliwy. I to znani i lubiani polscy pisarze. Moich uwag
chyba jedna z pisarek, które mam na myśli, nie przytoczyła, ale widziałam nie
raz inne z tekstami w stylu "Jak się nie podoba, to po co piszesz opinię i
psujesz ogólną ocenę?". Prawda, że p. Lewandowski najbardziej się wybił -
drugi tom jego serii jest już na liście bestsellerów Empiku w swojej kategorii.
D: Tak, absolutnie tak. Wielu z nich udaje
pokrzywdzonych, chcąc tym wzbudzić ciekawość innych, by Ci kupili ich książki.
Jak wiadomo im większy szum, tym większa sprzedaż (szkoda, że ja na to nie wpadłam)
Ktoś napisze coś negatywnego, autor zaczyna rozpowiadać wszem i wobec jak to
jest źle traktowany, to podchwytują inny, plotka idzie w świat, a magazyny
pozbywają się zapasów.
KW: Krytyka autora, czy jego dzieła na wielu
portalach, myślę że to dobra reklama. Po wielu negatywnych opiniach, zapewne
każda z nas chciałaby przekonać się, czy książka jest naprawdę tak zła jak
mówią. Krytyczna opinia jest jak buum i dzięki temu chcemy przeczytać daną
pozycję, taka opinia, która wywiera wielki szok na czytelnikach, dociera do
szerszego grona osób. Dzięki czemu autor zyskuje większą popularność, ale
zarazem okrywa się złą sławą.
KI: Myślę, że jest to raczej rzadkość.
Oczywiście zdarzają się jakieś nietypowe przypadki, ale to raczej raz na jakiś
czas. Większość autorów woli zapomnieć o negatywnej opinii recenzenta i nie
robić z tego wielkiej afery. Szczególnie, że po takich akcjach autor jest
raczej na straconej pozycji i wielu czytelników nawet nie chce wziąć jego
książki do ręki.
KW: Lub wygrywa ciekawość.
D: Im bardziej autor robi szum i jest nadęty,
tym mniej chce czytać jego książki.
KW: Z tego co zaobserwowałam po moich
znajomych, większość garnie się do książek lub dzieł pisarzy, którzy zostali
okryci złą sławą. Zdecydowanie u nich wygrała ciekawość.
D: Dobrze być wyjątkiem :D
KW: Może nie jesteś jedyna, ale ja np kieruję
się swoim rozumem i czytam to co mi się podoba, a nie to o czym jest teraz
głośno.
I: Ja tak samo, chociaż... jest paru autorów,
których postępowanie nie podoba mi się, ale czytam ich powieści bo lubię ich
twórczość. Potrafię oddzielić swoją antypatię od tego co myślę o książce.
KI: Dokładnie, każdy powinien czytać to na co
ma ochotę, a nie zmuszać się do gatunków, których nie lubi tylko dlatego, że
jest o nich głośno.
AUTOR CZY RECENZENT, KTÓRY POWINIEN PIERWSZY
USTĄPIĆ PRZY KONFLIKCIE?
N: Zależy, czego dotyczy konflikt i jak daleko
zdążył zajść. Jeśli wina leży po stronie autora, bo nie przyjął konstruktywnej
krytyki, wtedy to on powinien pierwszy odpuścić. Jeśli jednak recenzent wysunął
bezpodstawne oskarżenia albo obraził autora (komentujemy twórczość, nie
człowieka!), to wtedy przeprosiny są jak najbardziej w jego gestii.
D: Zadałam pytanie, na które sama nie mam do
końca odpowiedzi. Myślę, że oboje powinni mieć głowę i w ogóle nie wchodzić w
żadne konflikty. Oboje mogą stracić na takiej przepychance słownej. Autor
czytelników, którzy by kupili jego dzieło, a recenzent wydawnictwa
współpracujące jak i opinie dobrego i godnego zaufania. W takiej sytuacji
trzeba wykazać się klasą i opanowaniem, trzeba wiedzieć kiedy ustąpić.
KW: Myślę, że w trakcje konfliktu powinien
ustąpić autor. Przez jakikolwiek konflikt może zepsuć sobie opinię, a na pewno
tego by nie chciał. To niekorzystnie wpłynęłoby na sprzedaż książek napisanych
przez danego autora.
KI: Najlepszym rozwiązaniem według mnie jest
spokojna rozmowa i próba dojścia do kompromisu. Ale jak wiadomo rzadko udaje
się takie coś wyegzekwować. Ustąpi ten, który ma trochę oleju w głowie i nie
będzie chciał marnować czasu na bezsensowne kłótnie. Z niektórymi ludźmi po
prostu ni da się dojść do porozumienia i wtedy trzeba odpuścić - schować dumę
do kieszeni i dalej robić to co się kocha.
I: Trudne pytanie, bo to zależy jak reaguje
autor. Jeśli rozmowa jest na poziomie, autor i recenzent mają argumenty, to do
wyczerpania tematu, ale gdy autor bezpodstawnie "się rzuca" i
przeciąga, to recenzent, bo po co się denerwować? No, Kamila lepiej
opisała to co ja próbowałam
KW: Tak, Kamila napisałaś wszystko to co ja bym
powiedziała, ale nie potrafiłam ubrać tego w słowa i nie dopisałam tego
W JAKI SPOSÓB WYDAWNICTWO POWINNO USTOSUNKOWAĆ
SIĘ DO ZAISTNIAŁEGO SPORU NA LINI AUTOR-RECENZENT? MYŚLICIE, ŻE POWINNI SIĘ
WTRĄCAĆ CZY RACZEJ ODPUŚCIĆ I NICZEGO NIE KOMENTOWAĆ?
D: Odpuścić. Myślę, że lepiej jak się nie
wtrącają. Mogą dać tam jakieś upomnienie, ale nie powinni raczej się zagłębiać.
To sprawa między Autorek i recenzentem, oni powinni sami mieć tyle oleju w
głowie, by zakończyć spór.
KW: Myślę, że wydawnictwo nie powinno ingerować
w sprawy i relacje autor-recenzent. Działanie osoby trzeciej może pogorszyć
konflikt, który już zaistniał. Wydawnictwo powinno stać się niewidzialne dla
obojga stron.
KI: W większości przypadków wydawnictwo nie
powinno mieć wpływu na to co ukazuje się w recenzji i co na to odpowiada autor.
Jeśli ktoś nie szkaluje bezpodstawnie wydawnictwa to uważam, że nie powinno ono
się wtrącać. Chyba, że wychodzi z tego naprawdę duża afera i nie wiadomo, że
autor z recenzentem nie dojdą do porozumienia. Wtedy wydawca powinien starać
się pogodzić obie strony. Zdecydowanie nie pochwalam jakiegoś zastraszania
pozwami sądowymi, bo to jest dla mnie lekkie przekroczenie granicy.
I: Jeśli krytyka nie uderza bezpośrednio w
wydawcę, to nie powinien się wtrącać, oczywiście mówię o konstruktywnej
krytyce. Bo jeśli recenzent hejtuje dla przyjemności lub bo nie lubi czytanego
gatunku, to powinien bronić autora.
N: Znowu wszystko zależy od tego, czym podparta
jest krytyka i czego dotyczy. Jeśli byśmy powołały się na przykład sprzed kilku
czy kilkunastu miesięcy, gdzie blogerka napisała, że wydawca wyrządził autorowi
krzywdę, a w zamian za to dostała pozew sądowy, to widzimy wyraźnie, że
wydawnictwo zareagowało za ostro i nie umiało przyznać się do błędu. Autor też
w takich sytuacjach często wtrąci swoje trzy grosze z uwagami pod adresem
recenzenta, podczas gdy powinien bronić swojego interesu i poprosić wydawcę o
naprawienie szkód. Na pewno wydawnictwo powinno się wtrącić w sytuacji takiej
jak ta z p. Lewandowskim.
KW: Wydawnictwo powinno starać się pogodzić
obie strony, ale nie tak, gdzie doszłoby do jeszcze większej kłótni recenzenta
i autora.
I: Uważam jednak jak Natalia, w sytuacjach
takich jak np. z p. Lewandowskim powinno wydawnictwo reagować. Autor u nich
wydaje, a jego odbiór krytyki jakoś wpływa na stosunek czytelnika do
wydawnictwa.
D: Wszystko zależy od sytuacji i tego jak
wielki jest konflikt.
KI: Dokładnie, przecież takie działanie autora
może odbić się negatywnie na wydawnictwie.
I: Dokładnie tak.
KW: Zgadzam się z Dominiką, może wydawnictwo
nie wiedziało jak wielki jest konflikt.
D: Jakie my zgodne kobiety. A mówią, że zamknąć 5 bab w jednym pomieszczeniu,
to się pozabijają :D
KI: Dobra ekipa się dobrała to można rozmawiać
:D