sobota, 20 sierpnia 2016

Recenzja książki "Wyścig" Jenny Martin



Wyścig
Tytuł oryginalny: Tracked
Seria: Tracked tom 1
Autor: Jenny Martin
Tłumaczenie: Ewa Skórska 
Wydawnictwo: Akurat
Wydanie polskie: 2016
Liczba stron: 400


"Zobaczyłam to w jego oczach. Walczył ze sobą jeszcze bardziej niż ze mną. Patrzyłam na te zmagania i to było jak oglądanie siebie w lustrze. Pod maską, którą pokazywaliśmy innym, oboje byliśmy rozdarci, w wiecznym starciu ze sobą."





  Planeta Castra. 
   Właśnie tam wyścigi samochodowe to najdochodowsze zajęcie i fantastyczna rozrywka, ale również walka o coś większego i ważniejszego. 
Wiele młodych ludzi właśnie tak zarabia, by spełnić swoje marzenia lub pomóc rodzinie zarazem wplątując się w problemy na płaszczyźnie politycznej. 

    17-letnia Phoebe van Zant to najlepszy kierowca, każdy chciałby widzieć  w swoim zespole. 
Dziewczyna musi zdecydować, mimo rozterek sercowych oraz wielu tajemnic, które otaczają ją. 
Czy podejmie decyzję, która zapobiegnie wojnie kosmicznej?
Jeśli zapoznacie się z książką, dowiecie się jak rozwiązały się problemy dziewczyny jeśli w ogóle tak się stało. 


"Mogłam pędzić, ale nie mogłam biec. Mogłam żyć, ale nie oddychać."


   Dystopie ostatnim czasem rządzą czytelniczym światem, a autorzy ciągle przebijają się w swoich pomysłach. Kto wymyśli coś lepszego, kto napisze lepiej. Każdy pragnie się wyróżnić, ale czy dla czytelnika taka książka jest wartościowa, gdy poznał już wiele innych o podobnej treści? Nie sądzę! Wojny, kataklizmy, zarazy i to wciąż jest realne oraz wyidealizowane zdarzenia, które skutecznie odrywają nas od rzeczywistości. Ale czy już tego nie za dużo? 
   Wraz z książką "Wyścig" Jenny Martin nadszedł czas wyścigów oraz fabuły, która nie jest podobna do żadnej innej. Nie sądzę byśmy znaleźli książkę o podobnej tematyce, która porwie nas już od pierwszej strony, nie odczuwając tego, że akcja książki odgrywa się na innej planecie. Wszystko jest proste, niekoniecznie idealne, ale wciąż zachwyca i wydaje się takie bliskie każdemu czytelnikowi.


"Musiałam zamknąć oczy i się odwrócić; nie wiedziałam już, kim przy nim jestem."


   Zaczynając czytanie tej książki nie wiedziałam czego mam się spodziewać, gdyż wcześniej słyszałam wiele bardzo różniących się od siebie opinii, lecz ostatecznie postanowiłam zapoznać się z tym dziełem. Teraz nie żałuję. Cieszę się, że zrobiłam to właśnie teraz, a nie jeszcze później. Książka zasługuje na poznanie jej i na docenienie przez większe grono czytelników. Powinna dotrzeć do każdego, więc jeśli wahacie się, wszelkie uprzedzenia odepchnijcie na bok i zapoznajcie się z dziełem Jenny Martin, bo naprawdę warto. Zapewne docenicie je, tak jak ja. 

  Fabuła jest intrygująca, nieprzewidywalna i tajemnicza. Akcja ciągle prze naprzód, ale wszelkie sprawy rozwiązały się dopiero na koniec książki, zostawiając nam pewien niedosyt i myśli, które nie pozwalają nam na pozostawienie tej książki bez chwili przemyśleń.
   Zapoznając się już z pierwszą stroną książki możemy zauważyć, że autorka dopracowała ją w stu procentach. Akcja zaskakuje nas co chwilę, ale nic nie znajduje swojego rozwiązania zbyt wcześnie. Przez co zostajemy wciągnięci do książki i nie czytamy jej, tylko pożeramy strona za stroną, bez przerwy. Nie daje nam nawet chwili wytchnienia, przez co poznanie tej książki jest ciekawym doświadczeniem. 
   "Wyścig" czyta się z zapartym tchem i bardzo szybko, mimo sporej ilości stron. Książka jest napisana dobrym językiem, który z łatwością jest nam przyjąć, a całość dzieła ostatecznie miło nas zaskakuje. 


"To operacja tatuowania zmasakrowała mój żołądek. Tak się objawiła moja totalna alergia na korporacje. Zostałam napiętnowana i moje DNA się wściekło."


   Phee, Bear i Cash to postacie, które lubi się od pierwszej chwili, choć w ostatnich rozdziałach Bear bardzo mnie irytował, gdyż nie potrafiłam zrozumieć jego zachowań. Ale pomińmy to. 
Zostali oni bardzo dobrze wykreowani i od razu zyskują naszą sympatię. Choć jak to bywa w książkach zawsze znajdzie się jakiś czarny charakter, ale ta postać również sprawnie została stworzona i nie psuje tajemnicy, która ciągle krąży wokół bohaterów.  

     Bear to najlepszy przyjaciel Phee, który z czasem czuje do niej coś więcej. 
     Phee to nastolatka, która nie boi się niczego i gotowa jest zrobić wszystko by pomóc innym, choć sama boryka się z wieloma problemami i decyzjami, które musi podjąć. 
     Cash to chyba postać najbardziej owiana tajemnicą. Książę, który uciekł z swojego królestwa, które chce ratować. Zakochany w Pheope, ale czy ona czuje to samo do niego? 

  Oczywiście jak to jest w zwyczaju autorów musi pojawić się watek miłosny, choć Jenny Martin stworzyła go w taki sposób, by ten nie przytłoczył właściwą akcję. Zrobiła to idealnie. Mam wielki szacunek do tej autorki, właśnie za to! Autorka potrafiła rozróżnić rzeczy ważne od ważniejszych i to się ceni. Choć ostatecznie wątek miłosny nie został rozwiązany, mam nadzieję, że stanie się to w kolejnych częściach. Ogromnie na to liczę. 


"Opony piszczą, ale trzymają się toru. Wyjeżdżam na następną prostą. Serce mi wali, w całym ciele rozlewa się uniesienie, promieniuje od kręgosłupa, aż staję się nieważka, jak śmiech. Właśnie dla takich chwil jestem stworzona. Nieważne, dobra czy za, ta chwila to moje dziedzictwo."


   "Wyścig" to książka godna polecenia i warta przeczytania. Szczerze, nie wiem jak przekonać was do tej książki, gdyż zbiera ona skrajne recenzje, a moja właśnie zalicza się do tych pochlebnych, ale zapewne trafiliście lub traficie na te negatywne. 
  Może moim ostatnim słowem będzie to: Przeczytajcie książkę, a sami uznacie czy jest warta przeczytania, czy może jednak nie. 


"A jaka jest w tym wszystkim moja rola? – zapytałam.
Najważniejsza – odparł James. – Gdy już dostaniesz się do wyścigu, jedyne co musisz zrobić, to umrzeć."

2 komentarze:

  1. Chyba się już przejadłam trochę dystopiami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że wśród tak wielu przewidywalnych dystopii, znalazła się jeszcze taka, która potrafi zaskoczyć. Na pewno zapamiętam sobie ten tytuł ;)

    OdpowiedzUsuń