sobota, 31 stycznia 2015

"Nocna Szkoła/Akademia Cimmeria: Wybrani"



Nocna Szkoła/Akademia Cimmeria: Wybrani
Tytuł oryginalny: Night School 
Autor: C.J. Daugherty
Wydawnictwo: Otwarte
Wydanie polskie: 2013
Liczba stron: 440

"To twoja piechota. Ma najmniejsze możliwości poruszania i jest najsłabsza, ale ponieważ piony gotowe są poświęcić życie dla lepszych od siebie, bez nich nie wygrasz. (...) Król. Prawie zawsze jest słabszy, niż mogłoby się zdawać. Wszyscy go chronią, ale on właściwie nigdy nikomu nie pomaga, bo gdyby to zrobił, mógłby zginąć. (...) Królowa. Jest absolutnie podła. Ale jeśli chcesz wygrać, musisz z nią współpracować."




Allie Sheridan to nastolatka, która lubi kłopoty. Jej świat legł w gruzach, gdy znika jej brat. Rodzice przestali traktować ją jak ich dziecko, uważała że jej nienawidzą. Gdy dziewczyna po raz kolejny zostaje aresztowana, rodzice podejmują decyzję o przeniesieniu nastolatki do elitarnej szkoły z internatem. Akademia Cimmeria to szkoła, w której uczą się dzieci bogatych i wpływowych ludzi. W akademii panują dziwne zasady, których dziewczyna nie potrafi zrozumieć. Kiedy zostaje zamordowana Ruth, Allie zrozumiała, że to nie jest zwykła szkoła. Akademia Cimmeria, kryje tajemnice...
Kim oni są? 
Kim jest Allie? 
Co z jej bratem? 
Komu można ufać? 



"Nie wszystko jest tym, na co wygląda, a ludzie nie zawsze są tymi, za których się podają."


  Przygodę z tą książką zaczęłam od komentarza "xiężniczka", która polecała mi tą serię oraz napisała, że z chęcią zobaczyłaby tu recenzje sagi "Nocna Szkoła". Nie byłam przekonana do tych książek. Mimo to, uznałam że to dobry pomysł. Już wcześniej słyszałam o tej książce, ale nigdy po nią nie sięgnęłam. Moja koleżanka również nie czytała tej serii, ale namawiała mnie jakiś czas temu do przeczytania jej, bo chciała znać moją opinię na temat "Nocnej Szkoły" zanim sama zacznie czytać. Powiedziała, że czytam bardzo szybko, więc nie zrobi mi to różnicy, gdy przez parę dni będę pochłonięta tą książką. Po przeczytaniu pierwszego rozdziału "Wybranych" książka pochłonęła mnie całą. Przeczytanie całego tomu zabrało mi zaledwie kilka godzin...




"Oczywiście, że coś się stało, Allie! (...) Wszyscy kłamią - Machnęła ręką w jej stronę. - A ty o niczym nie wiesz. Nie powiedzą ci prawdy, ponieważ nie wiedzą dlaczego tu jesteś. Ani kim jesteś. Kim jesteś, Allie Sheridan?"



 Prześmieszna jest okoliczność, w której autorka napisała tę książkę. Daugherty z zawodu jest dziennikarką i reporterką. Jej mąż zaproponował jej zakład, że jeśli nie napisze książki dla młodzieży okaże się tchórzem. Kobieta przyjęła zakład. Daugherty mimo że była amatorką napisała lepszą książkę niż niektórzy profesjonalni pisarze. Za to składam ukłony w stronę tej Pani.




"Szczerość może być dobra. - Jej słowa unosiły się w ciemności. - Ale może też krzywdzić."



  Pierwsze na co zwróciłam uwagę zaczynając tę książkę, to jakże ciekawa okładka. Jest naprawdę ładna i inna niż te wszystkie, które wcześniej widziałam. Ukazuje nam jak dwulicowi są ludzie. Pokazuje nam, że człowiek posiada dwie strony: tą spokojną oraz tą złą, zepsutą. Tak jak medal, który ma dwie strony. Już sama okładka, kieruje nas na tory tajemnicy, gdyż nie możemy odkryć jacy są naprawdę bohaterowie. Zaczynając ten tom byłam po stronie innych postaci niż wtedy, gdy ją zakończyłam. Nasze opinia zależy od punktu widzenia i postrzegania pewnych szczegółów. Nie mam pojęcia dlaczego taką uwagę zwracam na okładki, ale teraz mogę stwierdzić, że ta jest idealnie dobrana do tematyki dzieła.   




"-Nie możesz mnie nieść. Jestem za ciężka - zaprotestowała.

-Jesteś dziewczyną. Nie możesz być ciężka. Złap mnie za szyje."



  "Wybrani" to fenomenalna książka! Przez większość treści przewija się tajemnica, której nikt nie  potrafi odkryć. Nikt nic o tym nie mówi, każdy kłamie, dzieją się dziwne rzeczy jak na elitarną szkołę. A ja ciągle czytałam jak na szpilkach. Nie wiedziałam już w co wierzyć, kto kłamie i kto jest po tej, dobrej stronie. Gdy zaczęłam czytanie, nie potrafiłam się już oderwać od tej historii, która zaprzątała mi całą głowę. Każda stroną pochłaniałam z zawrotną szybkością i ogromną ciekawością przyciągała do kolejnej, aż do momentu gdy zakończymy ostatnią stronę. Moja wyobraźnia szalała z braku rozwiązania tajemnic. Tworzyłam tyle wyjść z danej sytuacji. Nie potrafiłam przeczytać strony ze spokojem i opanowaniem. Stresowałam się przy każdym niespodziewany zwrocie akcji. Daugherty trzyma czytelnika w napięciu przez całą historię. 

  Naprawdę zirytowało mnie zakończenie. Liczba nierozwiązanych zagadek wzrosła do maximum, a my nie znamy odpowiedzi na żadne pytanie. To pozostawia nam wielki niedosyt, który sprawia że nie możemy doczekać się dalszych losów i poczynań bohaterów. Każda nierozwiązana sytuacja zakrząta nam głowę długo po zakończeniu czytania książki. Pragniemy jak najszybciej poznać odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Co jest naprawdę dobre. Nigdy nie czytałam takiej książki, po której mam tak długiego kaca książkowego. Jeszcze raz składam ukłony w stronę Daugherty. Stworzyła idealne dzieło! Połączenie romansu, kryminału z O-G-R-O-M-N-Ą nutą zagadek! Wszystko zostało zwieńczone milczeniem każdego bohatera, które istotne jest dla całokształtu. 




"Herbata to napój, który potrafi sobie poradzić z całym złem tego świata."



  Autorka ciekawie wykreowała postacie. Allie buntowniczka, która z czasem zmienia się w grzeczną, ułożoną dziewczynę. Chociaż jej przemiana była zbyt szybka i możliwe, że nie dla każdego zauważalna. Sama z początku tego nie widziałam, gdyż byłam zafascynowana losami bohaterów, a nie tym, czy oni się zmieniają. 
Utworzony trójkąt Carter-Allie-Sylvain to motyw, który mnie zniesmaczył, gdyż od razu pomyślałam o "Zmierzchu". Chociaż to było ciekawe jak zmieniało się postrzeganie sposobu bycia chłopaków przez Allie. Zauważała jakimi są przeciwieństwami. Tylko w jednym potrafili się zgodzić, co dla dziewczyny było irytujące. Z jednej strony szarmancki Sylvain, a z drugiej samotnik, lecz przystojny- Carter. Wybór pomiędzy nimi jest trudny. Kogo wybrała Allie? Na te pytanie odpowiecie sobie sami, czytając tą genialną książkę. 
   Czy zastanawialiście się kiedyś czy jesteście pionkiem w czyjejś grze? Zapewne nie. Tak jak główna bohaterka. Ale czy ona stanowi część jakiejś gry? Nie wiemy. Jak to ja, po przeczytaniu rozmowy Allie z Jo (fragment z pionkami, na początku recenzji) wnioskuję, że to bardzo ważny wątek w tej sadze, ale także tak nie musi być. To wyglądało jakby Jo, tak jak później mówiła, wie bardzo dużo na temat Akademii Cimmeria oraz Nocnej Szkoły i wielu innych tajemnic, które nurtują główną bohaterkę. Czy ona będzie źródłem wszystkich informacji? Nie mam pojęcia! Zapewne dowiemy się tego w kolejnej części pt.: "Dziedzictwo"
  Tak jak gdzieś już to czytałam, bez słowa wahania mogę rzec, że tej książki brakowało na Polskim rynku czytelniczym. Ona jest niesamowita! Niebanalna fabuła, bez żadnych paranormalnych stworzeń. Lekki i przyjemny język. Prosty w zrozumieniu dla każdego. Dla mnie to coś nowego. Nie potrafię wyrazić jaki ten tom jest genialny. Moje emocje ciągle są zaburzone. Brak mi słów. Zdecydowanie autorka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.




"- Nikt mnie nie rozumie – westchnęła. – Nawet ty. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, ale nie mogę powiedzieć ci prawdy. To takie przygnębiające"



Nie mogę doczekać się kiedy sięgnę po kolejną część tej sagi. Dla mnie to niesamowita historia! A kto może po nią sięgnąć? Zdecydowanie KAŻDY to wyrafinowana historia z charakterem. Powrót do powieści młodzieżowych bez żadnych fantastycznych zdarzeń. To dopracowana powieść, która tak jak już powiedziałam jest doskonałym kryminałem, który można podciągnąć pod thriller oraz romansem z dopracowanym i spajającym całość wątkiem miłosnym. Tyle tajemnic, zagadek, a to wszystko z dala od domu oraz rodziny. To wszystko dzieje się w elitarnej Akademii Cimmeria. 
Kto dochowa tajemnicy?
 Komu TY zaufasz? 



"[...]Ustawiła czarne po swojej stronie, a białego rycerza podała Allie.

Allie podniosła go do góry i zarżała. Jo spiorunowała ją wzrokiem.

-Kucyk - usprawiedliwiła się Allie [...]
-Serio, Allie. Nienawidzisz gier planszowych. Rozumiem. Ale to nie jest gra planszowa. Właściwie szachy tylko w części są grą. Szachy to wojna.
[...]
Wskazała [Jo] na figurę, którą Allie wciąż trzymała w dłoni. - To nie kucyk. To rycerz, zabójca. [...]
Allie starała się zachować powagę. Postawiła figurę na miejsce, ale nie mogła się powstrzymać przed przed rzuceniem Jo buntowniczego spojrzenia i mruknięcia pod nosem "dobry konik"."





Moja ocena: 10/10 


Ps. Nie wiem czy wiecie, ale pewni ludzie z yt utworzyli serial na podstawie serii "Nocna Szkoła" 



środa, 28 stycznia 2015

"Dziennik Cwaniaczka: Przykra Prawda"




Dziennik Cwaniaczka: Przykra Prawda
Tytuł oryginalny: Diary of a Wimpy Kid: The Ugly Truth
Autor: Jeff Kinney
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Wydanie polskie: 2011
Liczba stron: 221 



"Teraz, kiedy nasza znajomość przeszła do historii, znów jestem gorącym towarem na rynku najlepszych przyjaciół. Jedyny problem polega na tym, że zainwestowałem cały swój czas w Rowleya i nie mam zapasowego kumpla, który mógłby zając jego miejsce." 




"Gregowi Heffleyowi zawsze okropnie się spieszyło do tego całego dojrzewania. Dobra, ale czy dojrzałość naprawdę ma jakiś sens? Raz że dziewczyny robią się nie do zniesienia, a dwa że Rowley, najlepszy kumpel Grega, jak zwykle kompletnie nie jest w temacie. Co gorsza, on chyba nigdy nie zrozumie, o co chodzi w byciu nastolatkiem. No i taka jest właśnie przykra prawda."


"Różne osoby- jak tata czy wujek Joe- wierciły mi dziurę w brzuchu, żebym był bardziej odpowiedzialny i zaczął myśleć na serio o przyszłości. Ale prawda jest następująca: ja mam więcej z wujka Gary'ego. Uważam, że się nie pali z tym dojrzewaniem. A odkąd dzięki Buni wiem, co los dla mnie szykuje na najbliższe lata, myślę, ze skorzystam z jej rady. Będę odwlekał dorosłość, jak długo się da."




  Dziennik cwaniaczka to bardzo dobra, miła i humorystyczna książka. Składa się z wielu obrazków i tekstów, czyli to jest komiks książka. Nabrałam nagle chęć na coś ciekawego i lekkiego. Na coś takiego niezobowiązującego i nie trudnego. Język jest prosty w zrozumieniu, czcionka jest duża i nie potrzeba dużo czasu, aby przeczytać to dzieło. Ten tom przeczytałam w około dwie godziny, to chyba dobry czas :)
  Wiem, że to jest pięta część z tej serii, ale akurat taką część, a nie inną znalazłam na półce w bibliotece. Może to dziwne, ale po raz pierwszy sięgnęłam po dzieło Jeffa, gdyż ostatnio przez przypadek trafiłam na kanał w którym leciała ekranizacja, którejś z jego książek. Przeczytałam ten wolumen, naprawdę podobała mi się ta książka lub jak ktoś woli komiks. 
  Rysunki są karykaturalnie, namalowane ołówkiem. Obrazki rozbrajają, nawet jeśli ktoś nie wie o co chodzi w tej historii. Najbardziej chyba podoba mi się postać małego brata Grega- Mannego oraz mamy Grega, która ma ogromne okulary. Fantastycznie zostały namalowane te postacie. 
 Uważam że tę książkę może czytać każda osoba, w różnym wieku. Od najmłodszych do najstarszych. 

Z powodu że podobały mi się te rysunki wstawiam ich parę :D 
Mam nadzieję, że się podobają jeśli ktoś nie czytał książki. 




Moja ocena: 10/10 

piątek, 23 stycznia 2015

"Duma i uprzedzenie"




Duma i uprzedzenie
Tytuł oryginalny: Pride and Prejudice
Autor: Jane Austen
Wydawnictwo: Ludowa Spółdzielnia              Wydawnicza 
Wydanie polskie: 1992
Liczba stron: 272 

"Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia tylko żony. 
Jakkolwiek za pojawieniem się takiego pana w sąsiedztwie niewiele wiadomo o jego poglądach czy uczuciach, owa prawda jest oczywista dla okolicznych rodzin, że przybysz zostaje od razu uznany za prawowitą własność tej czy innej córki" 


Elżbieta Bennet to młoda panna, która ma cztery siostry. Jedną straszą od niej, która miała na imię Jane, trzy były młodsze Mary, Lidia i Kitty. Cała historia rozpoczyna się, gdy Netherfield Park zostaje wydzierżawiony. Okoliczne panny zaproszone zostały na bal. Wszystkie poznają pana Bingleya i jego towarzysza Darcy'ego, który nie był zbyt towarzyski. Darcy był niemiły, arogancki, zawsze dumny i do tego strasznie bogaty. Elżbieta jako inteligentna kobieta od pierwszego spotkania wyrobiła sobie złe zdanie na jego temat. Z czasem dowiaduje się wielu dobrych rzeczy o panu Darcy'm, jego znajomych i o rodzinie. Główna bohaterka spotyka przez przypadek bogatego młodzieńca w różnych miejscach, poznaje go na nowo oraz zmienia swoją opinię na jego temat.



"Próżność i duma to rzeczy całkiem różne, choć słowa te często są używane jednoznacznie. Można być dumnym nie będąc przy tym próżnym. Duma związana jest z tym, co sami o sobie myślimy, próżność zaś z tym, co chcielibyśmy, żeby inni o nas myśleli." 


  "Duma i uprzedzenie" to powieść, która została wydana w 1813 roku. Więc już ma trochę lat. Postanowiłam przeczytać tę książkę z powodu, że to jest klasyka romansu i do tego dosyć stara. Książka wymaga wiele trudów zrozumienia i czytania, gdyż została ona wydana w XIX wieku, więc wielu słów już się nie używa. Mimo występujących archaizmów, uważam że jednak zrozumienie nie jest takie trudne jakby się wydawało na pierwszy rzut oka Chociaż w niektórych momentach musiałam przerwać czytanie i zastanowić się co oznacza dane słowo. Myślę, że to spowodowane jest moim dość młodym wiekiem. Szczerze nie mam pojęcia kto normalny w moim wieku zabrałby się do tego, aby przeczytać książkę, która ma około 202 lat. Z mojego środowiska chyba jestem jedyną osobą, która czyta stare książki lub fascynuje się czytaniem i pisaniem. Jestem dość inna, niż wszyscy...


"Moje palce- rzekła Elżbieta- nie poruszają się po tej klawiaturze tak mistrzowsko jak palce wielu kobiet. Nie mają tej siły i szybkości uderzenia ani też nie wydobywają tego samego tonu. Ale zawsze uważałam, że sama jestem temu winna, bo nie chciało mi się ćwiczyć. Nie przypuszczam jednak, by moje palce były gorsze od palców innych dam, które grają o wiele lepiej niż ja. 
-Masz pani słuszność- roześmiał się Darcy.-Znalazłaś o wiele lepsze wyjaśnienie niż ja. Każdy, kto miał zaszczyt je słyszeć, musiał je uznać za wystarczające. Obydwoje nie umiemy popisywać się przed obcymi." 


  Szczerze nie mam pojęcia od czego zacząć. Trudno jest mi oceniać książkę, którą napisała pisarka, którą tak bardzo szanuję i lubię jej twórczość. Już po pierwszej, przeczytanej książce. 
  No dobra może zacznę od fabuły. Historia opisywana przez Jane Austen to, to jak trudno jest znaleźć odpowiedniego kandydata na męża, który jest zarazem bogaty, przystojny i kochamy go. To dość ciekawe, że Jane podjęła się tego tematu, gdyż sama nigdy nie wyszła za mąż. Chociaż po dłuższej analizie możemy powiedzieć, że największe doświadczenie w trudach zamążpójścia ma ta osoba która nigdy nie ożeniła się. 
  Opisane życie na prowincji, problemy życiowe jak i finansowe, szczęście czy wykształcenie czynią z tej książki coś więcej niż tylko głupie romansidło. Wątek miłosny, gdzieś zawsze przeplata się z innymi zdarzeniami, ale nie jest on jedynym celem tej książki. On równoważy się również z innymi nowinami bohaterów. Reasumując nie wiem jak określić jakiego gatunku jest ta książka Austen. Ciężko to stwierdzić. Watek romantyczny jest widoczny, ale także możemy zauważyć opisane życie w XVIII, XIX w Anglii. 
  Tytuł książki "Duma i uprzedzenie" streszcza nam całkowicie historię, którą czytamy. Mówi o tym, że każdy człowiek ma swoją dumę i nawet dla niej i swojej reputacji potrafi porzucić swoją miłość. Duma to coś co kieruje nami, dodaje nam odwagi lub zabiera ją nam. Słowo uprzedzenie daje nam znak, że nic i nikogo nie powinniśmy oceniać po okładce. Powinniśmy poznać kogoś usposobienie, charakter i jego czyny, a później go osądzać. Nie śpieszmy z opiniami na czyjś temat. To może zaszkodzić dla nas i dla innych. Tylko rozmowa prosto w oczy może nam ukazać jaka naprawdę jest ta osoba. Pomysł na tytuł jest genialny. Każdy jeszcze nie zaczynając lektury może zastanowić się nad sensem tych słów i powiązaniem ich z treścią książki. Aby całkowicie odkryć znaczenie tych trzech wyrazów koniecznie trzeba przeczytać dzieło Jane Austen. 


"-Daleka jestem, droga moja siostro, od niedoceniania podobnych rozrywek. Bez wątpienia odpowiadają one większości kobiecych umysłów. Muszę jednak wyznać, że ja nie widzę w nich żadnych ponęt. Nieskończenie milsza mi jest książka." 


  Bohaterowie "Dumy i uprzedzenia" zasługują na chwilę uwagi. Mimo że, Elżbieta Bennet to główna bohaterka, uważam ją za ciekawą postać. Potrafi z wszystkiego i wszystkich się śmiać. Nawet w nieodpowiednim momencie ciężko jej zachować powagę, za to ja polubiłam. Jej podejście do rodziny jest zabawne, chociaż współczułam jej tego jak jej matka i młodsze siostry zachowywały się w towarzystwie. Wstyd jej było za nie. Elżbieta potrafiła przyznać się do błędu oraz była szczera, miała cięty język, za to u mnie ma wielkiego plusa! 
Nie będę za dużo rozpisywała się o bohaterach, jeśli chcecie wiedzieć jacy byli powinniście koniecznie przeczytać tę książkę. Wiedzcie tylko, że bohaterowie są różni, mają inne charaktery, inny sposób bycia. 


"-Z pewnością zaszła jakaś wielka pomyłka przy kształtowaniu charakterów obu tych młodych ludzi. Jeden dostał całą dobroć, a drugi cały jej pozór.
-Nigdy nie wydawało mi się, by panu Darcy'emu brak było całkowicie tego "pozoru" dobroci, jak mówisz.
- A mimo to mądrą było rzeczą powziąć do niego tak głęboką a bezpodstawną odrazę. Jaka to ostroga dla inteligencji, jaka okazja do okazania dowcipu! Można bezustannie kogoś znieważyć nie mówiąc przy tym ani jednego sprawiedliwego słowa. Ale trudno ciągle śmiać się z ludzi nie potykając się od czasu do czasu na własnym dowcipie." 


  Każde wydarzenie jest tak pięknie opisane. Jeśli jakaś pani zechce dowiedzieć się jak kiedyś mężczyźni admirowali panie. Jak się kiedyś oświadczano. To jest idealna książka dla niej. Chociaż myślę, że to dzieło jest także dobre dla mężczyzn, którzy starają się o względy pań, ale te metody są już trochę przestarzałe. Mimo to nie pogardziłabym jeśli kiedyś ktoś oświadczyłby mi się i starał się o moje względy w taki sposób jak tamtejsi mężczyźni. To jest piękne jak kiedyś każda z płci musiała starać się o uwagę drugiej osoby. 


"-Jak to się w ogóle stało?- pytała.- Mogę zrozumieć ciąg dalszy, ale gdzie był początek? Co cię do tego skłoniło?
-Nie mogę określić ani godziny, ani miejsca, ani spojrzenia, ani słów, od których się zaczęło. To było zbyt dawno. Znajdowałem się w środku, kiedy zdałem sobie sprawę, że się w ogóle zaczęło." 


  Wiem, że większość z osób, które sięgnęły po tę książkę, płakały czytając losy bohaterów. Szczerze, ja praktycznie w ogóle nie płakałam. Chociaż uroniłam kilka łez, z natury jestem mało płaczliwa. Mało rzeczy potrafi mnie wzruszyć, wciąż czekam na tę książeczkę przy której będę płakać jak bóbr! 
  Jane Austen w tej książce ukazuje się jako dobra obserwatorka, która nie ominie nawet najmniejszego szczegółu. Wszystko jest ważne! Jane była dobrą krytyczką ludzi i ich charakterów. Potrafiła wprowadzić do większości wypowiedzi ironię... Kurczę nie będę tyle się rozpisywała. Jane Austen można wychwalać cały czas i ciągle to za mało, aby wyrazić swoje uznanie dla niej. Kiedykolwiek chciałabym pisać tak dobrze jak Jane. Miała niesamowitą łatwość pisania, potrafiła posługiwać się przepięknym językiem. Po prostu miała talent do tego co robiła. I jaka szkoda, że w wieku 41 lat zmarła, mogło powstać jeszcze tak wiele wspaniałych foliałów. 






 "- Może list zaczynał się gorzko, kończył się jednak inaczej. Pożegnanie - to czyste miłosierdzie. Ale nie myśl już więcej o liście. Uczucia osoby, która go pisała, i tej, która go otrzymała, uległy tak ogromnym zmianom, że wszystkie związane z nim niemiłe okoliczności powinny iść w niepamięć. Musisz nauczyć się trochę mojej filozofii: myśl o przeszłości tylko wtedy, kiedy może ci ona sprawić przyjemność." 



10/10 Dla mistrzyni ! 

niedziela, 18 stycznia 2015

"Trylogia czasu: Czerwień Rubinu"



Trylogia czasu: Czerwień Rubinu
Tytuł oryginalny: Rubinrot
Autor: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Egmont
Wydanie polskie: 23 maja 2011
Liczba stron: 344

"Dziewczyna osunęła się na kolana i wybuchnęła płaczem. Towarzyszący jej chłopak rozejrzał się wokół. Tak jak się spodziewał, o tej porze park był zupełnie pusty. Moda na jogging miała nadejść dopiero wiele lat później, a dla śpiących na parkowych ławkach włóczęgów przykrytych jedynie gazetami było zbyt zimno.
Ostrożnie owinął chronograf chusteczką i schował go do plecaka.Jego towarzyszka klęczała wśród przekwitłych krokusów pod jednym z drzew na północnym  brzegu jeziora Serpentine. Ramiona jej drżały, a ciałem wstrząsał szloch, który brzmiał jak rozpaczliwy jęk zranionego zwierzęcia."

Gwendolyn Sepherd to zwyczajna nastolatka, która uczęszcza do szkoły w Londynie. Ma najlepszą przyjaciółkę o imieniu Leslie. Posiada zwykłe nastolatkowe problemy. Wszystko zmienia się, gdy dowiaduje się iż jej kuzynka Charlotta odziedziczyła gen podróży w czasie. To wszystko jest jedną wielką tajemnicą, jej rąbek ujawnia jej ciocia Maddy. Jeden dzień zmienia wszystko. Gewnny niespodziewanie przenosi się w czasie z wycieraczki sprzed swojego domu. Niekontrolowane przeskoki były bardzo niebezpieczne nawet z przygotowaniem, którego Gwen nie posiadała. Gwendolyn stała się ostatnią podróżniczką z żeńskiej linii Montrose. Ostatnim podróżnikiem był arogancki, ale za to bardzo przystojny Gideon de Villiers - diament, który już od dwóch lat miał kontrolowane przeskoki w czasie. 



"-  Jestem gotów. A ty, księżniczko?

-  Gotowa, jeśli i ty jesteś gotów. "


  Nie wiem od czego zacząć? Może moim pierwszym słowem będzie to, iż przypuszczalnie jest  to jedna z najlepszych książek podkreślmy niemieckiej autorki. Ta lektura krąży wokół wielu gatunków. "Czerwień Rubinu" jest thrillerem (Jeśli można to tak określić), fantastyką i ma dość wyraźny wątek romantyczny. O i jeszcze jedno, to nie jest kolejna historia o wampirach czy o wilkołakach, tylko o podróżnikach w czasie! To coś nowego na naszych półkach. 
Większość akcji książki rozgrywa się wokół Gwendolyn, która jest Rubinem. Gdy pierwszy raz czytamy o tym jak dziewczyna przenosi się w czasie i opowiada o tym innym osobom, oni nie wierzą w to co się stało, było mi naprawdę żal Gwen. 
  Najbardziej w tej książce irytowało mnie zachowanie Gideona względem Gwenny. Jego uczucia były jak rollercoaster, który znalazł się w serii wielu pętli. Naprawdę tego nie lubiłam. Tak często i nagle zmieniał swoje zdanie. Z trudem czytelnik odkrywał jego uczucia i jego prawdziwą twarz, tak samo jak główna bohaterka. Co moim zdaniem dodaje dużo autentyczności oraz możemy utożsamić się z bohaterką. Ogólnie rzecz biorąc bohaterowie są tak różnorodni jak może być każdy z nas, mimo że oni mogą podróżować w czasie zachowują swoje odrębne cechy. Takich postaci nie znajdziemy w innych seriach. Są niepowtarzalni nie da się ich skopiować, podrobić czy sklonować. Taki jest urok tej książki. Każdy z nich dopełnia się i tworzy razem jedną, niepodzielną całość. 



„To czarodziejski samochód -twierdziła Caroline. -Kiedy nikt nie patrzy, zamienia się w kruka. A ten mężczyzna w czerni staje się bardzo maleńkim ludzikiem i wznosi się na jego grzbiecie w przestworza". 


  Niby nic, a jednak coś. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie (co ja oczywiście preferuję, łatwiej mi się czyta), w osobie szesnastolatki, czyli dziewczyny w moim wieku. Dzięki temu łatwiej potrafiłam wczuć się w główną postać, która była cudowna, ale za razem tak denerwowała swoim zachowaniem, że w którymś momencie pragnęłam odłożyć tę książkę. Ostatecznie cieszę się, że tego nie uczyniłam.
  Spotykając się po raz pierwszy z tą lekturą, oczekiwałam bardzo wiele. Gdyż wcześniej słyszałam mnóstwo bardzo dobrych opinii na temat tej Trylogii. Szczerze, nie zawiodłam się. Nie dość, że książka posiada bardzo piękną okładkę, która zapewne przyciąga i hipnotyzuje swoimi barwami i jakąś jeszcze nieodkrytą tajemnicą, którą rozwiążemy wspólnie z bohaterami tejże historii. Książka swoją okładką jak i treścią niesamowicie oddziałuje na wyobraźnię, każdego kto skusi się na zagłębienie się w losy Rubina i innych podróżników. Cała historia czy tajemnica, która krąży jak ciemny obłok nad bohaterami jest dosyć zagmatwana. Naprawdę dużo dzieje się w czasie tych 344 stron naszej lektury. Co ciekawe nic nas nie nudzi. Każda przeczytana strona jest jak narkotyk, uzależniamy się i ciągle chcemy więcej i więcej... To nie jest kolejna książka, którą po przeczytaniu możemy odłożyć w najdalszy i najciemniejszy róg naszego umysłu oraz na dalszy plan w naszym życiu. Moc zagadek i tajemnic nie udaje nam się rozwiązać. Dużo mamy jeszcze do wyjaśnienia. Dlatego dobrze, że to nie koniec. To dopiero początek. Być może odpowiedzi na nurtujące nas pytania odnajdziemy w kolejnych częściach ("Błękit szafiru" i "Zieleń Szmaragdu" + niedługo również pojawią się recenzje tych tomów). Książka jest jedyna w swoim rodzaju, jest przecudna. Praca autorki, grafików, tłumaczy nie poszła jednak na marne.



"Ex hoc momento pendet aeternitas. (Na tej chwili wisi wieczność)"


  Ta powieść zdecydowanie skierowana jest do młodzieży, ale też zależy kto co lubi czytać i czy preferuje fantastykę. Są gusta i guściki. Wszystko zależy od nas i od tego co lubimy. 

  Czytałaś/eś tę książkę? Jeśli tak, napisz czy zgadzasz się z moją opinią lub może wyraź swoje zdanie kontaktując się ze mną na twitterze lub na jakimś innym portalu (jeśli zapytasz). Napisz komentarz to skontaktujemy się. 
  Jeśli nie czytałaś/eś tej historii to prędziutko do biblioteki, księgarni czy gdziekolwiek indziej i zagłębiaj się w tę cudowną historię! 

  Nie wiem czy wiecie, ale powstała również ekranizacja tej książki. Mimo to jeśli ktoś ma zamiar czytać tę książkę, niech najpierw po nią sięgnie, a później ogląda film. Jak inni już mówili film jest niemieckiej produkcji, nagrywany w Anglii, z rosyjskim lektorem i polskimi napisami(w Polsce :D). Według mnie fabuła z filmu jest bardzo pomieszana z fabułą książek "Czerwień Rubinu" i "Błękit Szafiru". Mimo tych wad naprawdę warto obejrzeć ten film. Rozumiem, że chcieli wprowadzić efekt zaskoczenia, ale to była przesada. Może ten film nie jest wybitny, z dobrym scenariuszem, ale zdjęcia i muzyka są naprawdę genialne i piękne.
Muzyki z soundtracku ciągle słucham. "Faster - Sofi de la Torre" Jest cudna ♥ 
 W czasie gdy byłam w wakacje, w Niemczech była premiera ekranizacji drugiej części tej Trylogii. W prawie każdym centrum handlowym emitowali zwiastuny, były plakaty promujące. To naprawdę wyglądało pięknie. No może trochę wyolbrzymiłam, ale to naprawdę było cudne ujrzeć na każdym kroku zwiastun filmu, swojej ulubionej książki. 






Moja ocena 10/10 


sobota, 10 stycznia 2015

"Lek na Śmierć"



Lek na Śmierć
Tytuł oryginalny: The Death Cure
Autor: James Dashner
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Wydanie polskie: 2014
Liczba stron: 383

"DRESZCZ nie wie jednak, że stało się coś, czego żadne Próby i żadne Zmienne nie pozwoliłyby przewidzieć. Thomas przypomniał sobie dużo więcej, niż przypuszczają. I wie, że nie może wierzyć w ani jedno słowo z tego, co twierdzi DRESZCZ. Czas kłamstw już się skończył. Ale prawda jest bardziej niebezpieczna, niż Thomas kiedykolwiek mógł sobie wyobrazić. Czy ktokolwiek przetrwa poszukiwania leku na śmierć?" 





Thomas i jego przyjaciele zostali zabrani z Pogorzeliska i trafili do siedziby DRESZCZu. Chłopak wie, że nie można im ufać, dlatego podejmuje ważną decyzję. Czas aby uciekać jak najdalej od DRESZCZu i nie prosić ich o nic więcej. Thomas ma sojuszników, nie jest sam. DRESZCZ zapewnia wszystkich, że już są przy końcu Prób i mają większość wzorów potrzebnych do odkrycia Leku na Śmierć. Muszą tylko odkryć dlaczego mózgi Odpornych nie poddają się chorobie. A tym czasem wszystko się wali. Prawa ręka, nowe stowarzyszenie, które pragnie powstrzymać rozprzestrzenianie się Pożogi. To jest łatwiejsze niż znalezienie leku na nią...



"-Powiedziałaś mi, że DRESZCZ zabił twojego ojca. A mimo to zgłosiłaś się na ochotnika, żeby dla nich pracować?
-Żeby przeżyć, Thomas.- Jej twarz nabrała ponurego wyrazu.-Nawet nie wiesz, jakie miałeś szczęście, że dorastałeś pod skrzydłami DRESZCZu. Tam na zewnątrz, w zwyczajnym świecie, większość ludzi zrobi wszystko, żeby przeżyć jeszcze jeden dzień. Tak, Poparzeńcy i Odporni mają odmienne problemy, ale wszystko nadal sprowadza się do przeżycia. Każdy chce żyć."


  Po przeczytaniu wielu recenzji książki "Lek na Śmierć" mam jakieś dziwne wrażenie, że dla wszystkich nie podobała się ta cześć lub zawiedli się na niej. A ja mam inne zdanie. Skończył się czas Labiryntu i Strefy, skończył się czas Prób. Teraz kolej na odkupienie wszystkich win, przykrości i cierpienia dla bohaterów. Ta część mogła być bardziej zaskakująca, ale po dłuższej analizie uważam, że Dashner dobrze zrobił, że własnie w ten sposób zakończył tę serię. Bohaterowie nie muszą aż tyle cierpieć w przeciwieństwie do dwóch poprzednich części. Może i zabrakło pomysłów dla pana Jamesa przy pisaniu tej książki, ale ten tom nie jest źle zakończony. Wszystko zakończyło się dobrze i szczęśliwie. Teraz możemy żyć w innym, bezpiecznym miejscu!


"Próbowałem się zabić w Strefie. Wspiąłem się do połowy na jedną z tych cholernych ścian i skoczyłem. Alby mnie znalazł i zaciągną z powrotem do Strefy tuż przed zamknięciem się Wrót. Nienawidziłem tego miejsca, Tommy.  Nienawidziłem każdej sekundy każdego dnia. I wszystko to była... twoja...wina!


  Bardzo irytujące dla mnie było oczekiwanie na przeczytanie przez Thomasa listu od Newta. Tak długo na to czekałam i na koniec...co ?? Porażka! Myślałam, że Newt napisze coś więcej dla Thomasa. Może jakieś pokrzepiające słowa, a na kartce znajdowało się tylko kilka słów. Naprawdę zabolało mnie to co napisał chłopak. Oczekiwałam jakiegoś długiego "wypracowania" na temat wspomnień Newta o Thomasie i innych Streferach. Trochę uczuć... ;_; 
  Może przejdę teraz do postaci Teresy. W pierwszych dwóch częściach serii nie lubiłam jej. W tej zmieniłam zdanie. Zaimponowała mi swoją stanowczością i tym co robiła dla Thomasa. Tym jak starała się przywrócić zaufanie Thomasa dla swojej osoby. Była cudowna. Bezgranicznie ufała chłopakami, wierzyła że dobrze postępuje pomagając mu. Mimo to jej wątek w tej części krył się gdzieś daleko z boku. Mogło być więcej sytuacji z nią czy Arisem. Zabrakło mi tych interakcji. 
  
Przyznam, cała seria jest niesamowita. Książki, szczególnie dwie pierwsze były przepełnione sekretami i ogromnymi tajemnicami ciążącymi na bohaterach. Nasze emocje wielokrotnie przeżyły swojego rodzaju skok na bungee. Trzecia cześć była bardziej spokojna i stonowana, ale nie zabrakło jej wątków, które dopełniały całą tą historię. W "Leku na Śmierć" akcja działa się na przestrzeni wielu miejsc, a nie jak w "Więźniu Labiryntu", tylko w labiryncie. Więc możemy zauważyć szybki przebieg zdarzeń i zmian miejsc. Niektóre nasze pytania nie znalazły odpowiedzi jakiej potrzebujemy. Zakończenie jest niejednoznaczne. Ciągle karty są odkryte, jakby James Dashner planował kontynuować tę serię lub stworzyć inną na fundamentach tej, ale także nie mamy 100% pewności jak będzie naprawdę. W tej chwili wszystko jest możliwe. Albo ujrzymy kolejne książki, albo nie.
  Na ostatnich stronach historii możemy zauważyć list, e-mail czy po prostu wiadomość kanclerz Paige do współpracowników, z którego możemy dowiedzieć się co robił DRESZCZ, gdy rozpoczął swoją działalność, o tym jak wykorzystano najgroźniejsza broń biologiczną-Pożogę. Mam wrażenie, że kanclerz przez całą tę książkę była w jakiejś części tajemnicą dla nas wszystkich. Dzięki tej wiadomości możemy czegoś dowiedzieć się o niej oraz o jej działalności. O tym jak sprzeciwiała się współpracownikom. Ava chciała przywrócić dawną świetność DRESZCZu, odzyskać zaufanie ludzi. Pragnęła wypełnić tylko jeden jedyny cel- chciała sprawić by ludzkość przetrwała. 

Czytając tę książkę zauważyłam, że Dashner posługuje się prostym, przeciętnym językiem chyba, że to jest wina tłumacza. Nie wiem, może kiedyś się tego dowiem. Możliwe jest także, że poprzednie książki były pisane na podobnym poziomie tylko nie zwracałam na to uwagi lub byłam tak podekscytowana losami bohaterów, że to mi umknęło.
Trylogia dostała piękne zakończenie. Żadna nowa Próba nie nastąpi. Wszystko się skończyło, a życie rozpoczęło się od nowa w pięknym miejscu. "Po raz pierwszy w życiu był i wolny, i bezpieczny, choć to osiągnięcie tyle kosztowało" to chyba najlepsze zdanie podsumowujące tę książkę. 


Pozostało nam tylko czekać na "The Kill Order" w polskim wydaniu ! ♥ To nie jest krótkie opowiadanie czy nowelka, to jest książka! Ten tom opisuje początki apokalipsy dla świata. W internecie możemy także znaleźć informacje o książce "The Faver Code", czyli książce w której być może dowiemy się co takiego robił Thomas w DRESZCZu, gdyż będzie ona opowiadała o wydarzeniach pomiędzy pierwszym prequelem (The Kill Order), a "Więźniem Labiryntu". Premiera "The Faver Code" podobno ma być w 2016 roku. Czekamy!






"Zabij mnie. Jeśli kiedykolwiek byłeś moim przyjacielem, zabij mnie." 


Moja ocena: 10/10 




niedziela, 4 stycznia 2015

"I wciąż ją kocham"



I wciąż ją kocham
Tytuł oryginalny: Dear John
Autor: Nicholas Sparks
Wydawnictwo: Albatros
Wydanie polskie: 7.8.2007 
Liczba stron: 224

"Nazywam   się   John   Tyree.   Urodziłem  się   w  1977  roku   i   dorastałem  w  Wilmingtonie,
mieście  w  Karolinie  Północnej,  które dumnie szczyci   się  tym,   że  jest  największym  portem  w całym  stanie   oraz   ma  długą   i   bogatą   historię,   ale   teraz   wydaje   mi  się   raczej   miastem,   które powstało  przez  przypadek.   Oczywiście   zawsze   miało  wspaniałe  plaże   i   piękną   pogodę,   lecz nie  było   przygotowane   na  przypływ  jankeskich   emerytów   z  północy,  którzy  szukali   jakiegoś taniego   miejsca,   w   którym   spędzą   swoje   złote   lata. Jest położone   na   stosunkowo   wąskim pasie   lądu   ograniczonym   z   jednej   strony   przez   Cape   Fear   River,   a   z  drugiej   przez   ocean."


"I wciąż ją kocham" to książka opowiadająca losy chłopaka o imieniu John. Dwudziestodziewięciolatek miał ciężkie dzieciństwo. Wychowywał go tylko ojciec, który był kolekcjonerem starych monet. John od kilku lat pełnił służbę wojskową. Podczas z jednego z pobytów w rodzinnym domu poznaje dziewczynę Savannah. Przyjaźń między dwojgiem szybko rozkwita, później ona przekształca się w miłość. Savannah tak jak inni studenci przyjechała do Wilmington, aby budować domy dla ubogich rodzin. Para wie iż czeka ich parę miesięcy rozłąki, przyrzekają że będą do siebie pisać. Wierzą że ich miłość przetrwa ta trudną próbę. Udaje im się do momentu wydarzeń 11 września, gdzie John Tyree przedłuża swoją umowę w armii. 



"Ale spotkałem ją i to właśnie uczyniło moje obecne życie takim dziwnym. Zakochałem się w niej, gdy byliśmy razem, lecz pokochałem ją jeszcze bardziej w latach, gdy dzieliły nas tysiące kilometrów. Nasza historia składa się z trzech części: początku, środka i końca. I choć w ten sposób rozwija się każda historia, nadal nie mogę uwierzyć, że nasza nie będzie trwała wiecznie."


"I wciąż ją kocham"  to książka, która z każdą chwilą emanuje coraz większymi emocjami oraz uczuciami. Chociaż one zmieniają się z każdą chwilą. najpierw pojawia się sympatia, następnie miłość i cierpienie. Chociaż taka jest kolej rzeczy. Analizując całą treść książki myślę, że ta historia jest zaczerpnięta z życia codziennego, gdyż taka miłość, która zawiera wiele barier istnieje na co dzień. Może nie spostrzegamy tego, jak wiele par jest rozłączonych z powodu wojny, czy może druga połówka wyjechała w poszukiwaniu lepszego życia, lepszej pracy. My, jesteśmy ślepi na uczucia innych, martwimy się tylko o siebie.


"(...) prawdziwa miłość oznacza, że zależy Ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz."


W tej powieści możemy dostrzec stadia miłości. Od zauroczenia do szaleńczej, niekończącej się i trwałej miłości. 
Nicholas Sparks ma specyficzny styl pisana, który jest zawarty w każdej jego książce. Od pierwszych stron książki nie mamy świadomości co będzie się działo w życiu bohaterów, ale mimo to domyślamy się jakie będzie zakończenie. Zakończenie niekoniecznie szczęśliwe, ale takie przy którym uronimy łzę...  Teksty Sparksa czyta się z łatwością, delikatnością oraz szybkością, chociaż muszę z przykrością przyznać, że początkowe strony tej książki nudziły mnie, ale z późniejszym czytaniem to zmieniło się. Losy bohaterów toczyły się dalej, coraz ciekawiej i dynamiczniej. 
Autor odkrywa na naszych oczach wartości ważne dla danych osób. Tak jak dla Johna ważne były pieniądze, ale po dłuższym pobycie w wojsku odkrył, że również ważna jest miłość. Najważniejszymi wartościami Savannah było życie, pomoc innym, szczerość, szczęście oraz religia. To ukazuje nam jak bardzo ludzkie i realistyczne są te postacie. 


"Nie składaj obietnic, jeśli nie jesteś pewny, czy zamierzasz ich dotrzymać."


Książka romantyczna pisana z perspektywy chłopaka? To dla mnie było coś nowego... Czytałam parę książek z perspektywy głównego bohatera, ale nigdy nic z tego gatunku. To dzieło ukazuje jacy naprawdę są mężczyźni, chłopacy... Pokazuje nam co tak naprawdę ukrywa się pod tą twardą skorupą rozsądku, męstwa i odwagi. Ukazuje nam jak wszystko odczuwają mężczyźni. Czy może inaczej niż kobiety, czy tak samo? Co tak naprawdę myślą o swoim zauroczeniu oraz o osobie, którą pokochali? Co tak naprawdę myślą o miłości... 
Naprawdę to jest niesamowita książka ! 

Autor oraz główny bohater podkreślają nam skutki walk zbrojnych na świecie. To problem, który dotyczy nas i każdy na tym świecie odczuwa go. Tak jak teraz My, Polacy czy Europejczycy mamy problem na wschodzie, na Ukrainie. Chociaż nie wiemy czy możemy temu zapobiec... Takie problemy dotyczyły nas, dotyczą i będą dotyczyły. Zawsze tak było i tak pozostanie. Niezgodność zdań i racji to pierwszy krok do konfliktu, który może przerodzić się w krwawą i zażartą wojnę. Czasem niemożliwą do rozwiązania. 

"I wciąż ją kocham" to wzruszająca historia dająca do myślenia każdemu czytelnikowi. Trochę młodszemu i temu starszemu. Podkreśla wartości, które powinny być ważne dla każdego. Ukazuje trudności dorosłego życia, to jak trudno jest podejmować decyzje, które mogą zaważyć na całym naszym życiu i które potrafią wszystko zmienić. Wyjaśnia nam znaczenie miłości oraz jak powinniśmy ją szukać. Dzięki tej książce mamy wiele tematów do refleksji...


"Zastanawiam się nad tym wszystkim i jak zwykle wraca do mnie wspomnienie wspólnie spędzonego czasu. Cofam się pamięcią do chwili, kiedy się to zaczęło, ponieważ wspomnienia to jedyne, co mi pozostało."




Moja ocena: 8/10